Wielki Post rozpoczął się zgodnie z kalendarzem 22 lutego i wciąż trwa. Dla wiernych z Kościoła katolickiego to okres szczególny, a wiele osób w tym czasie chodzi do kościoła, aby uzyskać rozgrzeszenie. Okazuje się jednak, że jest pokaźna lista rzeczy, z których spowiadać się nie trzeba.
Z tych grzechów nie trzeba się spowiadać. Pełna lista prosto od księdza
Wiele osób regularnie chodzi do spowiedzi i wymienia księdzu sprawy, o których w rzeczywistości nie ma sensu wspominać. Są bowiem zachowania, których ksiądz nie może rozgrzeszyć, bo nie znajdują się one na specjalnej liście.
Co w takim wypadku zrobić? Wówczas pozostaje nam modlitwa w ciszy i zrobienie rachunku sumienia. Z czego zatem nie trzeba się spowiadać? Są to tak zwane pseudogrzechy, czyli sprawy dużo mniej poważne, niż zwykły grzech. Niepotrzebnie ludzie sami wrzucili wszystkie swoje zachowania – te lekkie i ciężkie – do jednego worka.
Wbrew powszechnej opinii nie z każdą sprawą należy biegać do kościoła, a tak zwane lekkie występki nie kumulują się. W związku z tym rozgrzeszenie nie jest po prostu potrzebne. W takim wypadku wystarczy zwykłe uczestnictwo w nabożeństwie i tak zwana spowiedź powszechna.
Oto cała lista, którą udostępnił nam zaprzyjaźniony ksiądz Waldemar. Nie udzieli on rozgrzeszenia:
- z tego, co nam się śniło;
- z cudzych grzechów, np. partnera lub rodziców;
- z pokus, złych i nieczystych myśli;
- ze wspomnień oraz emocji;
- z rozproszenia na modlitwie;
- z wątpliwości w wierze;
- z tego, co robimy dobrze;
- z tego, że nie było nas na mszy niedzielnej z powodu choroby lub przeszkody niezależnej od nas;
- z bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu;
- z trudnych sytuacji życiowych;
- z tego, że grzesząc myśleliśmy w sposób wyrachowany, że pójdziemy potem do spowiedzi i Bóg nam ten grzech przebaczy;
- z grzechów, które już kiedyś wyznaliśmy na spowiedzi i zostały nam odpuszczone;
- z picia alkoholu (u osób dorosłych), chyba że są nałogowcami.