Atak jądrowy na Polskę jest scenariuszem bardziej realnym, niż nam się wydaje. Wielu Polaków obawia się tego bardziej, niż epidemii koronawirusa. Im dłużej trwa na Ukrainie wojna, tym większy niepokój odczuwamy.
Atak jądrowy na Polskę. Czy to realny scenariusz?
Wszyscy boją się kolejnych ruchów Władimira Putina, który – jak się okazuje – nie słucha nikogo i sam decyduje o losach wojny na Ukrainie. Nasze obawy mają wiec solidne podstawy, a atak jądrowy na Polskę – choć jest scenariuszem skrajnym – jest możliwy.
Powodem tego jest, że Putin nie uznaje porażki i nie bierze pod uwagę przegranej. Jego determinacja jest większa niż kiedykolwiek, bo sam też się starzeje i nie zostało mu wiele czasu, by zapisać się na kartach historii świata i własnego kraju.
Obecnie nie czuje się bezpiecznie nikt, nawet politycy. Powodem są regularnie powtarzanie przez prezydenta Federacji Rosyjskiej groźby użycia najgorszej z broni.
Sawicki: „To nie są żadne strachy na lachy”
– Obawiam się, że Putin może użyć broni masowego rażenia. Nie zdziwiłbym się, gdyby miał testować to również na państwach NATO. W Polsce? A dlaczegóż by nie? – stwierdził w rozmowie z Radiem ZET poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Marek Sawicki.
Władimir Putin sam zapowiedział wiele razy, że ktokolwiek zagrozi jego planom lub spowoduje swoimi ruchami, że Rosja poczuje się zagrożona, źle to się skończy. Polska z kolei angażuje się najbardziej w pomoc Ukrainie i jest na liście znienawidzonych przez Kreml krajów.
To nie są żadne strachy na lachy. Putin nie ma żadnej kontroli, żadnego aparatu. On rządzi samodzielnie. Jedyna nadzieja w tym, że ci, którzy będą nieśli tę teczkę, to jej nie doniosą. (Radio ZET).
Marek Sawicki z PSL nie pozostawia Polakom żadnych złudzeń. Chcemy pokoju, trzeba szykować się do wojny i być gotowym nawet na najgorszy możliwy scenariusz. Miejmy nadzieję, że słowa wypowiedziane przez polityka w 2022 roku nigdy się nie sprawdzą.
