W ich mniemaniu ma być on bardziej przyjazny biznesowi niż władza PiS. Nadzieje przedsiębiorców wzbudziły zapisy umowy koalicyjnej zawartej między Platformą Obywatelską, Trzecią Drogą i Lewicą. Duża część wyzwań dotyczy poprawy sytuacji na rynku pracy, a także podnoszenia konkurencyjności i innowacyjności krajowej gospodarki.
Polski Ład zdemolował małe i średnie firmy. Czas na posprzątanie bałaganu
– Nastroje i oczekiwania przedsiębiorców poszły znacząco w górę ze względu na wynik wyborów. Ta opcja, która w tej chwili będzie rządzić, jest zdecydowanie przyjaźniejsza dla przedsiębiorców – mówi Jacek Goliszewski, prezes Business Centre Club i przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni.
Z najnowszego Barometru Polskiego Rynku Pracy Personnel Service wynika, że 35 proc. przedsiębiorców obawia się pogorszenia sytuacji w 2024 roku, 29 proc. liczy, że nic się nie zmieni, a tylko co piąty jest optymistą.
Największy strach budzą wyższe koszty prowadzenia działalności, inflacja i presja płacowa. Badanie było przeprowadzane jednak na początku października, jeszcze przed wyborami. Mimo obaw firmy deklarowały, że częściej będą zatrudniać, niż zwalniać.
Więcej niż co czwarty ma zamiar rekrutować, a tylko co piąty zakłada zwolnienia. Również co czwarty planuje w przyszłym roku podwyżki. Wystarczy też spojrzeć na to, ile firm upadło po wprowadzeniu Polskiego Ładu. To był po prostu historyczny rekord.
W umowie koalicyjnej przeczytaliśmy bardzo dobre zapisy, mówiące m.in. o powrocie dialogu w Radzie Dialogu Społecznego pomiędzy organizacjami przedsiębiorstw i związkami zawodowymi, o likwidowaniu skutków Polskiego Ładu poprzez zmianę składki zdrowotnej dla przedsiębiorcy i opłacaniu składki chorobowej dla pracownika, vacatio legis dla zmian w prawie podatkowym, przynajmniej półroczne, a także temat prowadzenia jasnego, spójnego, przejrzystego i sprawiedliwego, a przede wszystkim stabilnego systemu podatkowego.
Co trzeci przedsiębiorca obawia się 2024 roku, tylko co piąty patrzy z optymizmem
35 proc. przedsiębiorców obawia się pogorszenia sytuacji w 2024 roku, 29 proc. liczy, że nic się nie zmieni, a tylko co piąty jest optymistą. Największy strach budzą wyższe koszty prowadzenia działalności, inflacja i presja płacowa.
Badanie było przeprowadzane jednak na początku października, jeszcze przed wyborami. Mimo obaw firmy deklarowały, że częściej będą zatrudniać, niż zwalniać. Więcej niż co czwarty ma zamiar rekrutować, a tylko co piąty zakłada zwolnienia. Również co czwarty planuje w przyszłym roku podwyżki.
– Mamy problemy na rynku pracy, bo co prawda mamy bardzo niską stopę bezrobocia, ale niestety pojawiła się luka ilościowa. Już w 2025 roku może brakować około miliona rąk do pracy, więc są potrzebne działania systemowe. Pojawia się również luka jakościowa, bo nasi przedsiębiorcy zgłaszają nam, że nie mają rąk do pracy w określonych zawodach i określonych specjalizacjach – zastrzega prezes BCC.
Składka zdrowotna 2024. Zmiany są konieczne natychmiast
W kontekście rynku pracy przedsiębiorcy apelują także o ograniczenie podwyżek płacy minimalnej, zwłaszcza bez zróżnicowania na regiony kraju. Mówią także o konieczności dyskusji na temat kompleksowej polityki imigracyjnej, asymilacyjnej i azylowej, aby była ona skoordynowana z potrzebami gospodarki.
BCC ma również szereg rekomendacji dotyczących działań, które mają wpłynąć na konkurencyjność polskiej gospodarki. Jedną z nich jest odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa i restrukturyzacja sektora energetycznego finansowana głównie przez kapitał unijny, prywatny polski oraz zagraniczny, a nie przez kapitał publiczny.
Zdaniem Jacka Goliszewskiego kluczową kwestią dla konkurencyjności polskich firm jest skupienie się na przyszłości. Ta przyszłość jest w nowych technologiach opartych o algorytmy sztucznej inteligencji. To jest automatyka, robotyka, przemysł 5.0, ChatGPT, dostęp, analiza dużych zbiorów danych, analityka predykcyjna.
Tymczasem w badaniach Polska wypada słabo na tle innych krajów Unii Europejskiej. W Europejskim Rankingu Innowacyjności w 2023 roku nasz kraj znalazł się z wynikami na poziomie 62,8 proc. średniej UE na czwartym miejscu od końca, wyprzedzając jedynie Rumunię, Bułgarię i Łotwę.
Służba zdrowia po Polskim Ładzie to jeszcze dłuższe kolejki do lekarzy
Na koniec warto wspomnieć o haraczu, którym jest składka zdrowotna na poziomie 9 proc. przychodu. Co było prawdziwym celem tej reformy i dlaczego nie skrócenie kolejek do specjalistów? Otóż celem było tylko i wyłącznie wypchnięcie siłą właścicieli firm (tych, co do budżetu płacą najwięcej) na ryczałt.
To spowodowało, że pieniądze z podatku PIT trafiały do budżetu centralnego, a nie do samorządów (tak jak to miało miejsce w przypadku podatku liniowego). Dawało to możliwość rozdawania środków przez rząd wedle uznania i w zależności, kto gdzie rządzi. W tym samym czasie samorządom brakowało pieniędzy na pokrycie bieżących wydatków.
Źródło: Newseria, opracowanie własne