Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka wygłosił alarmujący apel do swojego narodu. Podczas spotkania z kierownictwem rządowego systemu bezpieczeństwa narodowego dyktator wezwał Białorusinów do przygotowania się na potencjalny konflikt „mentalnie, jak i strategicznie”.
Łukaszenka przewiduje wybuch wielkiej wojny
Słowa dyktatora przekazane przez białoruską agencję prasową BelTA odzwierciedlają głębokie zaniepokojenie możliwością eskalacji trwającego na Ukrainie konfliktu do poziomu trzeciej wojny światowej. Z tego powodu poprosił on swój naród, aby ten się przygotował.
Łukaszenka podkreślił konieczność zrozumienia powagi sytuacji, jednocześnie negując możliwość dyplomatycznego rozwiązania rosnących globalnych napięć. Skrytykował również nieskuteczność prawa międzynarodowego w łagodzeniu konfliktów, co dodatkowo pogłębia obawy o przyszłość.
Zdaniem białoruskiego lidera obecność wojsk NATO przy granicach Rosji i Białorusi jest kluczowym czynnikiem wywołującym w tych krajach niepokój. Wyraził też niepokój o własny kraj, który – jak wyznał – ma stać się epicentrum najgorszych wydarzeń.
– Nie potrzebujemy wojny, więc musimy być na nią przygotowani zarówno mentalnie, jak i strategicznie. Pozbądźmy się złudzeń co do możliwości dyplomatycznego rozwiązania globalnego konfliktu. Prawo międzynarodowe także nie jest w stanie rozładować napięcia – powiedział Łukaszenka.
Dyktatorowi nie podobają się NATO-wskie manewry
Obecność militarna oraz odbywające się regularne ćwiczenia w krajach bałtyckich, w Polsce oraz w Niemczech to jego zdaniem próba eskalacji i prowokacji. Dyktatora martwią manewry Steadfast Defender, w których uczestniczy duża liczba żołnierzy, okrętów, samolotów oraz innych jednostek.
Łukaszenka stanowczo odrzuca możliwość dyplomatycznego rozwiązania kryzysu, co stawia pod znakiem zapytania przyszłe kierunki działań międzynarodowej społeczności.
Jego retoryka sugeruje, że tradycyjne metody rozwiązywania konfliktów mogą być niewystarczające w obecnej sytuacji geopolitycznej.