W obliczu agresywnej polityki Kremla Europa stoi przed wyzwaniem zwiększenia swoich zdolności obronnych. Prezydenci Łotwy i Estonii w rozmowie z „Financial Times” podnoszą alarm i apelują o podjęcie stanowczych kroków w celu wzmocnienia europejskiego potencjału wojskowego.
Kolejne kraje przywracają pobór. Jest nacisk na Polskę?
– Potrzebna jest poważna rozmowa o poborze – stwierdza zdecydowanie prezydent Łotwy Edgars Rinkeviczs. Polityk potwierdził, że Europa musi zbudować w trybie pilnym silne rezerwy na wypadek wybuchu wojny.
Przykład Łotwy, która – podobnie jak Litwa i Szwecja – w 2023 roku powróciła do powszechnej służby wojskowej, pokazuje, że nie jest to pomysł wzięty z sufitu. Czyżby nadszedł czas, by pozostała część Europy poszła ich śladem?
– Tu, w tej części Europy i świata, zdajemy sobie sprawę, że musimy dojść do 3 proc. – powiedział prezydent Łotwy pytany o poziom wydatków potrzebnych na obronność. Dotychczasowe wydatki na poziomie 2 proc. PKB nie są już wystarczające.
Prezydent Estonii Alar Karis idzie o krok dalej proponując wprowadzenie specjalnego podatku na zakupy wojskowe. 68 proc. wydatków NATO na obronę to zasługa rządu USA. Europa ma w tej materii ogromne zaległości.
Czy Europa jest gotowa na nowe wyzwania?
Zaproponowane zmiany już wzbudzają kontrowersje. Nie wiadomo bowiem, czy przyzwyczajone do spokojnego życia i stabilizacji społeczeństwa europejskie są gotowe na powrót obowiązkowej służby wojskowej.
Jakie będą społeczne i polityczne konsekwencje zwiększenia wydatków na obronność? Nie można jednak zapominać, że bezpieczeństwo ma swoją cenę, a decyzje dzisiejsze zadecydują o przyszłości kontynentu.
Odważne propozycje przedstawicieli krajów bałtyckich mogą być na pewno inspiracją do budowania silniejszej i bardziej zjednoczonej Europy. Nie ma już odwrotu – musimy mieć zdolność stawić czoła wyzwaniom XXI wieku.
Rosja ogłasza powstanie nowych armii, a Ukraina słabnie
O tym, że nie ma żartów, mówi się od dawna. Znalazło to też ostatnio potwierdzenie w ogłoszonych przez Rosję planach militarnych. Siergiej Szojgu ujawnił, że rozpoczęły się prace nad utworzeniem dwóch połączonych armii, 14 dywizji oraz 16 brygad. Mówi się też o kolejnych 300 tys. żołnierzy powołanych do wojska.
Zachodni eksperci ostrzegają, że zapowiedź ta to bardzo groźny sygnał. Władimir Putin przestawił gospodarkę Rosji całkowicie na tryb wojenny z myślą o wojnie przeciwko NATO jeszcze w tej dekadzie. Przed tym ostrzegali również Jacek Siewiera z Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz prezydent Duda.
– Kraje NATO znajdujące się na wschodniej flance powinny przyjąć trzyletni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji. Ten sam przekaz płynie od wielu europejskich polityków – twierdzi Siewiera. Tego samego zdania jest między innymi duński minister obrony Troels Lund Poulsen.
Mimo dotkliwych sankcji nałożonych na Rosję, siły zbrojne Putina otrzymały w ubiegłym roku aż 1,5 tys. czołgów oraz 2,5 tys. bojowych wozów piechoty i transporterów. Z hangarów wyjechało też kolejne 100 samolotów, 150 śmigłowców oraz 3,5 tys. dronów.
Czy na tym tle Polska znajdzie w sobie determinację, a rząd zaryzykuje utratę poparcia, by zmierzyć się z nowymi realiami geopolitycznymi?