Ostatnie wybory, w których Nowa Lewica odnotowała wyjątkowo słaby wynik, stanowią punkt zwrotny nie tylko dla samej formacji, ale także dla szeroko pojętej polskiej demokracji. W tym kontekście ciekawych informacji dostarcza analiza przedstawiona przez politologa Miłosza Wiatrowskiego-Bujacza dla Gazeta.pl.
Lewica w totalnym kryzysie. Ekspert nie ma złudzeń – powinna opuścić koalicję
Ostatnie miesiące obnażyły głębokie rozdarcie wewnątrz lewicy, które skutkowało osłabieniem jej pozycji zarówno w oczach wyborców, jak i w strukturach władzy. Słaby wynik Nowej Lewicy w wyborach zmusza do refleksji nad przyczynami takiego stanu rzeczy.
Wśród głównych zarzutów pojawiają się zarówno brak spójności programowej, jak i zbytnie zbliżenie do Koalicji Obywatelskiej, co w oczach części elektoratu zatarło różnice między tymi formacjami.
Tymczasem, próby wykazania „sprawczości” i „dojrzałości” poprzez współpracę z rządem okazały się niewystarczające, by odwrócić negatywny trend. Konsekwencją jest sytuacja, w której lewica, zamiast konsolidować swój elektorat, zdaje się zmierzać do politycznej marginalizacji.
Zdaniem eksperta Lewica jest skazana na porażkę i to bez względu na to, jaką drogę wybierze – samodzielną, czy wspólnie z Tuskiem i koalicjantami
– Jeśli Nowa Lewica zostanie w koalicji, to do 2027 roku albo wchłoną ją KO i Trzecia Droga, albo spadnie pod próg. Nowej Lewicy obrywa się i za to, kiedy zachowuje się lojalnie, i za to, kiedy próbuje stawiać na swoim – twierdzi politolog Miłosz Wiatrowski-Bujacz na swoim profilu na portalu X.
Lewica ma tylko dwie opcje. Obie są fatalne w skutkach
Kluczowym pytaniem, przed którym stoi teraz formacja, jest to, jak odzyskać zaufanie wyborców i zdefiniować swoją rolę na polskiej scenie politycznej. Niektóre głosy wskazują na konieczność wyjścia Nowej Lewicy z koalicji rządzącej.
Taka decyzja, choć ryzykowna, mogłaby umożliwić lewicy odzyskanie własnej tożsamości i jasne wytyczenie granic programowych wobec innych partii. Ważnym aspektem jest także rola liderów lewicowych formacji, takich jak Robert Biedroń czy Włodzimierz Czarzasty. Są oni mało wyraźni, wręcz nieobecni.
– Jeśli Lewica chce marzyć o wejściu do Sejmu w 2027 roku, to musi zmienić kurs. Nie chodzi o czystość, a o odróżnienie się w oczach elektoratu od KO i pokazanie podmiotowości. Należało to zrobić w rozmowach koalicyjnych i postawić twarde warunki wspólnie z Razem, ale Czarzasty stchórzył – pisze politolog.
Zdaniem eksperta obecnie scenariusz, w którym cały klub Nowej Lewicy opuszcza koalicję, jest całkowicie nierealny. Jednak źle na obecność Lewicy w rządzie patrzą już liderzy PSL i Trzeciej Drogi, którzy chcą jej odebrać jedno z dwóch ministerstw.