Prezydent Łukaszenka zaskoczył opinię publiczną angażując się osobiście w akcję sadzenia drzew na Białorusi. Wielką akcję sprzątania kraju i sadzenia roślin wykorzystał w typowym dla siebie stylu, aby uderzyć w sąsiadów.
Łukaszenka obraźliwie o polskich jabłkach
W ostatnią sobotę na Białorusi odbyła się akcja sprzątania kraju, która stała się okazją do aktywnego udziału przywódcy w sadzeniu drzew. Nie tylko pokazało to zaangażowanie polityka w działania na rzecz środowiska, ale również dało pretekst do publicznej krytyki importowanych produktów rolno-spożywczych, szczególnie polskich jabłek.
Łukaszenka nie szczędził słów, określając jakość rodzimych jabłek jako znacznie wyższą od importowanych. W pewnym momencie padło zdanie, z którego wynika wprost, że polskie jabłka to w oczach dyktatora… badziewie.
– Już jako prezydent zacząłem się w to trochę zagłębiać, bo importujemy jabłka, zwłaszcza polskie. A rolnik ma lepsze jabłka niż jakiekolwiek polskie – stwierdził Łukaszenka. – Najważniejsze, że nasze są czystsze. Bo rolnik wie, że jeśli wrzuci na rynek badziewie, to my go o to zapytamy – dodał dyktator.
Przywódca Białorusi zaznaczył jednocześnie, że choć nie jest specjalistą jeśli chodzi o rolnictwo, to od pewnego czasu interesuje się tym zagadnieniem. Uznał wyższość jakościową rodzimych jabłek, ale także ich czystość i zaangażowanie białoruskich rolników w produkcję wysokiej jakości owoców.
Podczas propagandowej inicjatywy posadzono łącznie 225 drzew pięciu różnych odmian. Celem tej akcji była nie tylko poprawa środowiska naturalnego, ale także zaangażowanie lokalnej społeczności i młodzieży szkolnej w prace na rzecz kraju.
Prezydent Białorusi wyraził przekonanie, że uczniowie powinni mieć możliwość bezpośredniego kontaktu z naturą poprzez pracę w ogrodach przyszkolnych. Taka działalność zaowocować ma pozytywnym wpływem na rozwój osobisty młodych ludzi i ma kreować odpowiedzialność i umiejętność pracy zespołowej.