W polityce jak w życiu – pewne są tylko nieustanne zmiany i… podatki. Rząd zapowiada nowy podatek, który już od pewnego czasu budzi tyle emocji, że nawet twórcy tego pomysłu zaczynają się zastanawiać, czy to aby na pewno dobry ruch.
Podatek od aut spalinowych 2024. Rząd chce z niego zrezygnować na rzecz opłaty rejestracyjnej
Ostatnie doniesienia na temat planowanego podatku od samochodów spalinowych pokazują, że nawet wśród decydentów panuje duża niepewność. Rząd zmienia kurs ku uciesze kierowców. Zapowiedź wprowadzenia nowego podatku od samochodów spalinowych wprawiła ich w osłupienie.
Nie brakowało głosów krytyki, a wśród kierowców panowało ogólne niezadowolenie. Jednak minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz szybko uspokoiła nastroje, informując o wycofaniu się z tego kontrowersyjnego pomysłu.
– Chcemy usunąć z KPO podatek od samochodów spalinowych – zapowiedziała wskazując jednocześnie na potrzebę ochrony interesów najmniej zamożnych kierowców. Choć oddech ulgi był wyczuwalny, to jednak wciąż pozostaje pytanie o przyszłość tak zwanej opłaty rejestracyjnej.
Pełczyńska-Nałęcz ma zamiar wprowadzić zmiany uderzające głownie w posiadaczy dużych i drogich samochodów typu SUV. Jej zdaniem to te pojazdy najbardziej zanieczyszczają środowisko.
Minister zapowiedziała jej „wyprofilowanie” w taki sposób, aby nie obciążać nadmiernie kieszeni mniej zamożnych Polaków. Jak zaznaczyła, nie może być tak, że im samochód jest starszy i więcej spala, tym wyższe opłaty ponosi jego właściciel.
Ministerstwo Klimatu ma teraz za zadanie opracować szczegóły nowej opłaty, która miałaby wejść w życie już w pierwszym kwartale 2025 roku. Z kolei podatek od posiadania samochodu zaplanowano na rok 2026.
Choć szczegóły są jeszcze nieznane, to wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta zapewnił, że celem jest znalezienie rozwiązania finansowo neutralnego. Czy uda się znaleźć złoty środek między ochroną środowiska a ochroną portfeli kierowców?
