Na platformie społecznościowej X pojawiło się nagranie, które szybko stało się przedmiotem licznych spekulacji. Były polski sędzia, który zbiegł na Białoruś, ma na twarzy niepokojący siniak pod prawym okiem i lekką opuchlizną na czole.
Tomasz Sz. został pobity? Dziwne ślady na twarzy sędziego-uciekiniera
Były sędzia Tomasz Sz., mimo wcześniejszych zapewnień o ochronie zapewnionej przez prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę, prezentuje się na ostatnim nagraniu w dość zaskakującej kondycji.
W dodatku to, co mówi, jest mu dyktowane przez damski głos zza kamery. Widać też wyraźnie, że jego zachowanie jest bardzo dziwne, ma też niespokojny wzrok i mało przekonujący odbiorcę ton głosu.
Obecność siniaków i sposób, w jaki mężczyzna czytał swoje oświadczenie (z kartki i w nienaturalny sposób) mogą wskazywać na presję, jakiej może on doświadczać po ucieczce na Białorus. Internauci, którzy nie szczędzą sarkazmu i krytyki, zasugerowali, że siniaki mogły być wynikiem „wychowawczej rozmowy” z miejscowymi służbami.
– Z mojej strony chciałem podziękować Aleksandrowi Łukaszence za to że zadbał o moją ochronę, Na Białorusi czuję się bezpiecznie, a wiem, do czego zdolne są polskie specsłużby. Zawsze miałem świadomość, że prezydent Łukaszenka jest bardzo mądrym człowiekiem, mądrym politykiem, mądrym prezydentem. Teraz wiem, że jest również człowiekiem dobrego serca – powiedział były sędzia na ostatnim nagraniu.
— Szmydt Tomasz (@Szmydt_Tomasz) May 10, 2024
W mediach społecznościowych nie brakuje komentarzy, które poddają w wątpliwość szczerość i autentyczność zapewnień Sz. o jego szczęśliwym pobycie u naszego sąsiada. Jedni piszą, że „rozbił o szafkę w kuchni”, a inni, że siniaki mogą być częścią białoruskiego „pakietu powitalnego”.
Analizując dostępne materiały i komentarze trudno jednoznacznie stwierdzić, co tak naprawdę przytrafiło się Tomaszowi Sz. Czy jego siniaki to rezultat nieszczęśliwego wypadku, czy może skutki działania białoruskich służb?
Tomasz Sz. wyjechał z Polski przez przejście w Terespolu, które jest obecnie jedynym otwartym przejściem granicznym z Białorusią. Mężczyzna jest obecnie podejrzewany o szpiegostwo na rzecz obcego kraju.
Historia Tomasza Sz., który wydaje się być narzędziem w rękach białoruskiej propagandy, może być bardziej skomplikowana i mroczna, niż początkowo mogłoby się wydawać. Pozostaje czekać na dalszy rozwój wypadków.