Kupcy, którzy stracili swoje biznesy i jedyną pracę, zostali z niczym i teraz czeka ich walka o przetrwanie. W obliczu tragedii miasto próbuje znaleźć rozwiązania, jednak propozycje prezydenta Rafała Trzaskowskiego spotkały się z falą krytyki. Zaproponował im… pójście do pośredniaka.
Tragedia w CH Marywilska 44. Kupcy stracili wszystko
Pożar wybuchł niespodziewanie i w zaledwie 11 minut spalił cały obiekt. Zgliszcza, które pozostały po pożarze, to nie tylko budynek, ale również źródło utrzymania setek jeśli nie tysięcy rodzin.
– Niektórzy zostawili w kasach nawet utargi. Jedyne, co nam zostało, to sterta faktur, które wymagają opłacenia. Ale jak mamy płacić i z czego? Nie wiemy, jak przeżyć następny dzień – czytamy relację jednego z poszkodowanych w dzienniku „Fakt”.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zaoferował możliwość przeniesienia się na miejskie targowiska oraz polecił udanie się do urzędów pracy w celu rejestracji i uzyskania statusu osoby bezrobotnej.
Jednak te propozycje spotkały się z ostrą krytyką. Kupcy stwierdzili jednogłośnie, że taka pomoc to kpina. – Zostaliśmy sami z naszym problemem. Za chwilę sprawa zupełnie ucichnie i nikt nawet nie będzie o nas pytał – mówią kupcy w rozmowie z mediami.
Poszkodowanych czeka ubóstwo?
Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski również stara się znaleźć rozwiązania, jednak wyklucza możliwość zapomóg klęskowych. Kupcy nie kryją swojego rozgoryczenia. Potrzebują pilnie realnej pomocy, a nie powierzchownych rozwiązań.
Biznesy były ich całym życiem, teraz stanęli na ulicy i nie mają grosza. Handlowcom zależy na otrzymaniu jakiejkolwiek zapomogi, dzięki której mogliby opłacić bieżące rachunki czy nawet kupić jedzenie. Są też tacy, którzy liczą na cud, czyli zwrot kaucji za stanowiska w spalonej hali.
Przyszłość kupców z Marywilskiej 44 jest wyjątkowo niepewna. Miasto deklaruje chęć pomocy, jednak złożone do tej pory przez władze propozycje nie zadowalają poszkodowanych. Bez realnej pomocy setki rodzin mogą znaleźć się na skraju ubóstwa.