Władimir Putin rozpoczynając piątą kadencję na fotelu prezydenta Rosji skierował kraj na tory ewolucji putinizmu. Jussi Lassila, starszy pracownik naukowy Instytutu Polityki Zagranicznej, w rozmowie z „Iltalehti” podkreśla, że mimo pozornej stabilności, system polityczny Rosji jest sparaliżowany przez wszechogarniający strach.
Putin to polityk sparaliżowany strachem
Putin, jak wskazuje Lassila, „robi co chce”, ale jednocześnie żyje w ciągłej obawie przed zagrożeniami, zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi.
Pomimo, że niektóre twarze na wysokich stanowiskach, takie jak Siergiej Ławrow czy Michaił Miszustin, pozostają niezmienione od lat, toczy się za kulisami walka o władzę, która może prowadzić do nieoczekiwanych przewrotów w kraju.
Mihail Zygar, starszy badacz w US Atlantic Council, spekulował, że Putin może nawet awansować Dmitrija Patruszewa, syna swojego starego powiernika Nikołaja Patruszewa, na stanowisko premiera.
– Cały system jest w pewnym sensie sparaliżowany. Rządy są coraz bardziej dyktatorskie – stwierdza Lassila.
Jednak niezależnie od tych manewrów, nie da się poznać toku myślenia Putina. Lassila zwraca uwagę na rosnącą tendencję do dyktatury oraz malejące zaufanie Putina do otoczenia.
Putin – zdaniem eksperta – boi się dosłownie wszystkich począwszy od swojego najbliższego kręgu doradców po obywateli, czyli masy społeczne, które mogą okazać się niestabilnym elementem w rosyjskiej układance.
Rosyjski lider, mimo swojej długoletniej dominacji w polityce kraju, zdaje się nie mieć jasnego planu na przyszłość, co do ewentualnego następcy czy ogólnie ery postputinowskiej. System, który zbudował, jest z jednej strony silnie skoncentrowany wokół jego osoby, z drugiej – niesie ryzyko paraliżu z powodu braku zaufania i ciągłego strachu.