Wpis, który został udostępniony na platformie X, wzbudza ogromne emocje. Po jego przeczytaniu wielu młodych mężczyzn ma poważne obawy przed poborem. Okazało się, że ktoś dostał wezwanie do wojska do rąk własnych, a nie za pośrednictwem Poczty Polskiej. Zareagowało kierownictwo MON.
Karta powołania do wojska wręczona osobiście. Internauta pokazał dokument
Niezwykłą uwagę internautów przykuł post, w którym ktoś umieścił skan karty powołania na ćwiczenia wojskowe. Wpis rozprzestrzenił się ekspresowo podsycając obawy o możliwy pobór. Wszystko przez to, że główny zainteresowany miał otrzymać list do rąk własnych, a nie – jak zwykle ma to miejsce – listem poleconym.
Jednak czy rzeczywiście istnieją powody do paniki? Użytkownik udostępnił dokument, który wydawał się być oficjalnym wezwaniem na krótkotrwałe ćwiczenia wojskowe. Dokument miał otrzymać od kogoś innego. Karta, datowana na 17 maja 2024 roku, pochodziła rzekomo z Wojskowego Centrum Rekrutacji Warszawa-Śródmieście.
Co więcej, autor wpisu dołączył wiadomość, jakoby wzywany miał otrzymać pismo osobiście i do rąk własnych. Internauci poczuli najpierw, że coś jest na rzeczy. Niestety szybko zaczęły pojawiać się wątpliwości co do autentyczności dokumentu. Pewne elementy na skanie wzbudziły duże podejrzenia.
Mimo wszystko wpis spotkał się z ogromną popularnością, dlatego stanowisko w tej sprawie postanowiło zabrać Ministerstwo Obrony Narodowej. W odpowiedzi na spekulacje wydało oświadczenie, w którym zapewniło, że liczba rezerwistów powołanych na ćwiczenia została określona w rozporządzeniu szefa MON i nie ma żadnych nowych ani nadzwyczajnych decyzji w tej sprawie.
Otrzymałem: „Uwaga, Uwaga. Właśnie zapukało do mnie wojsko i osobiście wręczyli „Kartę powołania” na ćwiczenia. Tak, że już nie pocztą Polską tylko osobiście do łapki z łapanki. Uważaj kto dzwoni domofonem, aleeeeeeeee wczoraj zadzwoniła pani w celu potwierdzenia adresu czy aby… pic.twitter.com/QvXYFDBbHe
— Mateusz Jarosiewicz (@MattJarosPL) June 12, 2024
Skan jest wątpliwej jakości i może być nieprawdziwy
Resort podkreślił, że powołania na ten rok dotyczą osób, które już wcześniej odbyły przeszkolenie wojskowe i złożyły przysięgę. Poza tym dokument we wpisie internauty wzbudza ogromne podejrzenia do co jego autentyczności i może być zwykłą wrzutką mającą na celu wywołanie paniki.
Centralne Wojskowe Centrum Rekrutacji stwierdziło, że „powoływanie żołnierzy rezerwy na szkolenia to naturalne działanie związane z utrzymywaniem ich gotowości bojowej”. Jednocześnie wojskowi ostrzegają przed możliwością rosyjskiej dezinformacji w tej sprawie.
W przypadku jakichkolwiek podejrzeń co do autentyczności wezwania, zalecają zgłoszenie się do właściwego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Zdarzenie to pokazuje, jak łatwo niesprawdzone i wątpliwe informacje mogą rozprzestrzeniać się budząc niepokój i obawy.
Po prześledzeniu aktywności profilu, na którym dokument się pokazał, można odnieść wrażenie, że jest on nastawiony przychylnie do Rosji i jej polityki. Dlatego też należy z dystansem podchodzić do tego typu internetowych wrzutek.
Co ciekawe, podobne wezwania do wojska wrzucono również na inne profile nastawione nie tylko przychylnie do Rosji, ale też negatywnie do kwestii szczepionek przeciwko koronawirusowi.