Fani i członkowie rockowych kapel pogrążyli się w żałobie. Frontman popularnego 20 lat temu zespołu i autor wielkiego hitu zmarł w wieku zaledwie 49 lat. Informacja o jego nagłej śmierci wstrząsnęła fanami na całym świecie.
Demon uzależnienia powrócił. Nie żyje znany rockowy wokalista
Nie żyje Seth Binzer – lider zespołu Crazy Town i autor słynnego hitu pt. „Butterfly”. Przedstawiciel zmarłej gwiazdy ujawnił szokującą prawdę o okolicznościach śmierci muzyka.
– Seth miał problem z uzależnieniem od pewnego czasu – wyznał w rozmowie z magazynem muzycznym „Rolling Stone”. Tragiczne wydarzenia miały rozegrać się w domu gwiazdy sprzed 20 lat.
– Sethowi nie podobała się codzienna walka zwana życiem. Niektórzy ludzie radzą sobie z tym na wiele różnych sposobów – dodał przyjaciel artysty. Wokalista uciekał od rzeczywistości w świat używek. Przedstawiciel artysty potwierdził, że przyczyną śmierci było przedawkowanie.
Ta informacja pokazuje, jak kruche może być życie nawet tych, którzy wydają się mieć wszystko. Binzer, mimo sławy i sukcesów, nie potrafił wyrwać się z objęć nałogu, który ostatecznie okazał się silniejszy niż on sam.
Shifty Shellshock, Frontman of Crazy Town, Dead at 49
The musician, born Seth Binzer, co-founded the rap rock band in the ’90s, with their No. 1 single „Butterfly” arriving the following year.
More: https://t.co/BBFM41sYSo pic.twitter.com/B5O1GjnnGE
— Rolling Stone (@RollingStone) June 25, 2024
Problemy Setha Binzera z substancjami odurzającymi nie były tajemnicą. Artysta otwarcie mówił o swoich zmaganiach już w 2001 roku, w szczytowym momencie kariery, gdy „Butterfly” podbijało listy przebojów na całym świecie.
Desperacka próba wyjścia z nałogu zaprowadziła go nawet do udziału w telewizyjnych programach „Celebrity Rehab” i „Sober House”. Niestety, terapia na oczach milionów widzów nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
W 2012 roku świat wstrzymał oddech, gdy Binzer trafił do szpitala w stanie śpiączki po kolejnym przedawkowaniu. – To prawdziwa tragedia. Za szybko, za mocno, za wcześnie – podsumował gorzko przedstawiciel wokalisty.
Śmierć Setha Binzera to nie tylko strata dla świata muzyki, ale także bolesne przypomnienie o destrukcyjnej sile uzależnień, które w branży rozrywkowej są już chyba standardem.