Wiosna czy lato – jest piękna i gorąca pogoda (przeważnie). Co wtedy robimy? Wyjeżdżamy nad morze lub jezioro, ale też często robimy coś, czego robić nie wolno. Kara za to jest jednak gigantyczna i mało kto o tym wie.
O tym mało kto wie, a można dostać ogromny mandat
Lekki wiaterek, pełne słońce… po prostu wiosna w pełni. Jedni korzystają z uroków nadmorskich plaż, inni szaleją na jeziorach. Ci, co nie mogą wyjechać, a mają balkony, często wystawiają swoje roznegliżowane ciała na widok publiczny. Opalają się.
Niestety, ale mało kto wie, że za taką pozorną przyjemność można czasem zaliczyć wpadkę, która skutkuje uszczupleniem portfela. Tak, to nie żart. Opalać się można, ale zgodnie z prawem!
A opalanie na balkonie to wbrew pozorom popularna forma odpoczynku. Nie każdy lubi zatłoczone plaże. Są też tacy, którzy mają mankamenty i nie wszystko chcą wystawiać na publiczny widok. Innym przeszkadzają komary.
Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, opalanie i kąpiele słoneczne na własnym balkonie – teoretycznie – jest dozwolone, ale są wyjątki, o których warto pamiętać. Bezwzględnie nie wolno tego robić nago. Należy ciało zakryć strojem kąpielowym lub ręcznikiem. Jeśli zrobimy to na golasa, policjant, który to zauważy, wystawi nam mandat za wykroczenie. To nawet 1500 zł.
Czy w Polsce opalanie na balkonie jest dozwolone?
Adwokaci są zdania, że kary dotyczą tylko skrajnych zachowań. Potocznie nazywane jest to publicznym zgorszeniem, dlatego nie wolno przechodniom pokazywać wszystkich swoich wdzięków.
Musimy mieć na uwadze, że wśród nich są również dzieci. Balkon warto odpowiednio zasłonić, aby nie było widać, co się na nim dzieje.
Musimy jednak pamiętać o bardzo ważnym wyjątku. Mówiąc o zgorszeniu, odnosi się to jedynie do przechodniów będących w miejscach publicznych.
Jeśli zatem leżymy nago na balkonie i zobaczy to nasz sąsiad z balkonu obok, jest on w tym momencie na terenie prywatnym. W takim przypadku do wykroczenia nie dojdzie. Wtedy nasze 1500 zł zostanie w portfelu.
