Wyobraźmy sobie typowy pogrzeb w małej miejscowości. Żałobnicy w czerni, łzy, smutek… i nagle – BAM! – wkracza on. Ksiądz proboszcz we własnej osobie i mocno natchniony, ale nie tylko Duchem Świętym.
Radziejowice. Ksiądz na bani. Ceremonię poprowadził inny duchowny
Nasz bohater, proboszcz z Rzejowic, postanowił podejść do ceremonii pogrzebowej z… hmm, powiedzmy „niestandardowym” entuzjazmem. Najpierw dał popis swojego zmysłu estetycznego krytykując ustawienie kwiatów na grobie zmarłego.
Ale to dopiero początek historii. Mocno tego dnia natchniony duchowny postanowił zacząć mszę od kazania. I gdy wszyscy myśleli, że to już szczyt atrakcji, nasz bohater postanowił zaskoczyć nas finałowym numerem. W samym środku ceremonii… zasnął jak dziecko.
Na szczęście dla zgromadzonych (a może niestety, bo kto wie, co jeszcze za występy proboszcz miał w planach?), na ratunek przybył inny kapłan. Musiał dokończyć mszę za swojego „zmęczonego” kolegę.
Kościół, zawsze troskliwy o swoich, już się nim zajął. Biskup Andrzej Przybylski osobiście przyjechał, by poinformować proboszcza o „wszczęciu procedury z urzędu usunięcia proboszcza z funkcji”. Pogrzeb na długo pozostanie w pamięci mieszkańców Rzejowic.
Co może pójść nie tak podczas ceremonii pogrzebowej? Okazuje się, że… prawie wszystko. Biskup nie chciał ujawnić, czy podchmielony proboszcz miał wcześniej jakiekolwiek problemy z alkoholem. Wiadomo jednak, że to nie pierwsza taka sytuacja w kraju.
W kwietniu 2024 roku podobne zdarzenie zdenerwowało mieszkańców Sobótki na Dolnym Śląsku, gdy proboszcz będący pod wpływem alkoholu wypadł z auta. 67-letnie duchowny miał ponad 1,5 promila alkoholu we krwi. Sprawa trafiła do sądu.
Źródło: Wprost.pl
