Mjr Robert „Killer” Jeł to instruktor, który szkolił podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. W samolocie M-346 „Bielik” spędził ponad tysiąc godzin. Pilot zginął podczas treningu uderzając w płytę lotniska Gdynia-Kosakowo.
Katastrofa samolotu w Gdyni. Zginął mjr Robert Jeł
Na lotnisku Gdynia-Kosakowo w trakcie treningu przed zaplanowanym na sobotę pokazem związanym z uroczystościami 30-lecia Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej doszło do katastrofy wojskowego samolotu odrzutowego M346 Bielik.
Informację o śmierci pilota potwierdził gen. Ireneusz Nowak – inspektor sił powietrznych. Robert Jeł spędził tysiąc godzin… w przestworzach. Ten niezwykły wyczyn polskiego pilota wojskowego to nie tylko imponująca liczba, ale przede wszystkim historia pasji, determinacji i spełnionych marzeń.
Major Robert Jeł był doświadczonym pilotem-instruktorem w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego. Przygodę z lotnictwem rozpoczął od obserwowania ptaków. Po nieudanej próbie dostania się do „Szkoły Orląt”, młody pasjonat nie poddał się.
mjr pil. Robert Jeł pseud. „Killer” – pilot wojskowy, instruktor z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Oficer zginął w katastrofie samolotu M-346 „Bielik” na lotnisku w Gdyni w trakcie przygotowań do pokazu lotniczego. pic.twitter.com/iGsrBkCyJ0
— Kto umarł? (@KtoUmarl) July 12, 2024
Major Jeł mógł pochwalić się imponującym nalotem – aż 1750 godzin na różnych typach samolotów. Ale to właśnie przekroczenie magicznej granicy 1000 godzin na M-346 „Bielik” stało się momentem, który na zawsze zapisało się w jego pamięci.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz napisał na swoim profilu: „Wspaniały żołnierz, mąż i ojciec. Człowiek, który Ojczyźnie oddał to, co najważniejsze… Rodzinie i bliskim składam najszczersze kondolencje”.
Zginął śmiercią pilota. Życie pilota wojskowego to nie tylko piękne widoki i adrenalina, ale też odpowiedzialność i ciągłe balansowanie na krawędzi życia i śmierci. Jeł nie podjął próby katapultowania się. Zginął na miejscu.