Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, ma w ostatnim czasie rzekomo cierpieć na bezsenność. Powód? Sprawozdanie wyborcze partii i działania Państwowej Komisji Wyborczej w tej sprawie. Czy PiS stoi na krawędzi finansowej katastrofy? Jeśli subwencja zostanie odebrana, może to oznaczać koniec.
Odroczenie decyzji PKW. PiS w tarapatach?
31 lipca Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) podjęła decyzję, która wstrząsnęła politykami PiS. Komisja odroczyła rozstrzygnięcie w sprawie sprawozdania finansowego komitetu partii aż do 29 sierpnia. To posunięcie wywołało falę spekulacji i niepokoju w szeregach partii rządzącej, w tym u Jarosława Kaczyńskiego.
Według informacji uzyskanych przez portal Interia.pl, politycy PiS są przekonani, że nad partią zbierają się czarne chmury. Jeden z rozmówców portalu Interia.pl przyznał bez ogródek. – Widać już w jakim kierunku to zmierza. Pytanie nie brzmi czy pieniądze zostaną nam zabrane, tylko ile – miał ujawnić anonimowy informator.
Co więcej, stawka jest olbrzymia. W przypadku odrzucenia sprawozdania wyborczego, PiS może stracić nawet 29 milionów złotych wydanych na kampanię wyborczą. To kwota, która mogłaby zachwiać fundamentami finansowymi partii.
Kaczyński w potrzasku – to spędza sen z powiek prezesa
Jarosław Kaczyński, znany ze swojej żelaznej kontroli nad partią, wydaje się być w potrzasku. Według źródeł zbliżonych do prezesa, sprawa sprawozdania wyborczego spędza mu sen z powiek.
– Był tym przygnębiony i mówił, że ta władza nie cofnie się przed niczym – zdradził w rozmowie z dziennikarzami jeden z jego współpracowników. Choć w ostatnich dniach humor Kaczyńskiego nieco się poprawił, decyzja PKW o odroczeniu rozstrzygnięcia ponownie wpędziła go w minorowy nastrój.
Co ciekawe, w kuluarach partii można usłyszeć, że decyzja o odroczeniu jest interpretowana jako sygnał, że PKW „daje sobie czas, by jednak coś znaleźć”. Czy to oznacza, że PiS ma się czego obawiać? Wiele na to wskazuje. Do końca miesiąca prezes PiS nie będzie spał spokojnie.
Ostre komentarze w tym temacie widoczne są także po stronie dziennikarzy sprzyjających obecnej władzy. – Jeśli PKW nie odbierze PiS subwencji, będzie to oznaczało, że tak już teraz można postępować: kraść publiczne pieniądze i przeznaczać je kampanię, a potem robić z ludzi durniów głupimi wymówkami – stwierdziła Eliza Michalik na łamach portalu natemat.pl.
Kierownictwo byłej partii rządzącej już zapowiedziało odwołanie się od ewentualnej niekorzystnej decyzji PKW. Sprawa trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – ciała obsadzonego przez nominatów PiS. Być może to ostatnia deska ratunku dla partii Kaczyńskiego.