W ekskluzywnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” nowy prezes Telewizji Polskiej ujawnił, jaka jest sytuacja w mediach publicznych. Postanowił też wyjawić, ile miesięcznie zarabia z racji pełnienia tej funkcji. Trzeba przyznać, że w tej rozmowie padło sporo zaskakujących, ale i bulwersujących kwestii.
Miliardy złotych w błoto? Szokująca prawda o stanie TVP
Tomasz Sygut nie przebierał w słowach, opisując stan, w jakim zastał Telewizję Polską po przejęciu sterów. Mimo miliardów złotych, które w ostatnich latach wpompowano w telewizję publiczną, obecny prezes twierdzi, że efektów tych inwestycji praktycznie nie widać.
– Są te same brudne ściany i korytarze. Przepalono miliardy, a praktycznie złotówki nie zainwestowano w technologię na Woronicza, w zespoły emisyjne, w wozy transmisyjne, kamery czy flotę samochodową – wyliczał Sygut w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”.
Te słowa mogą szokować, zwłaszcza w kontekście ogromnych sum, jakie podatnicy przeznaczyli na finansowanie mediów publicznych w ostatnich latach. Prezes TVP nie pozostawił złudzeń co do stanu technicznego stacji.
Według jego relacji, 140 pojazdów kwalifikuje się do wymiany, a podstawowy sprzęt, taki jak oświetlenie czy ściany diodowe, wciąż musi być wynajmowany od firm zewnętrznych. To rodzi pytanie: gdzie podziały się miliardy złotych przekazane TVP za czasów poprzedniej władzy?
Zarobki w TVP. Od astronomicznych sum po budżetowe cięcia
Sygut ujawnił również szokujące informacje na temat zarobków niektórych pracowników TVP w poprzednich latach. Jarosław Olechowski, były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, miał zarobić około 7 milionów złotych przez cały okres swojej pracy w TVP za czasów rządów PiS. To kwota, która może przyprawić o zawrót głowy przeciętnego Polaka.
Nie mniej kontrowersyjne okazały się informacje o zarobkach prowadzących flagowe programy informacyjne. – Pan Adamczyk w ostatnim roku zarobił ponad 1,5 mln zł – zdradził Sygut, odnosząc się do byłego prowadzącego wieczorne „Wiadomości”.
W kontraście do tych astronomicznych sum, obecny prezes TVP zarabia „jedynie” 50 tysięcy złotych brutto miesięcznie, bez dodatkowych premii czy wynagrodzeń zmiennych. Jednak czasy się zmieniły, a wraz z nimi podejście do finansów publicznego nadawcy.
Sygut przyznał, że w obliczu trudnej sytuacji finansowej zmuszony jest do cięcia kosztów. Obecnie stara się robić to tak, żeby nie ucierpieli ludzie jak i nadawane przez telewizję programy. – Tniemy te obszary, których nie widać, np. wydatki na patologię, która w firmie przez ostatnie osiem lat funkcjonowała – wyjaśnił prezes TVP.