Już w środę 31 lipca może zapaść decyzja, która wstrząśnie polską sceną polityczną i doprowadzi do kryzysu w szeregach partii Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o subwencję dla Prawa i Sprawiedliwości i to, czy nadal będzie wypłacana z budżetu.
PiS na finansowej krawędzi. Czy partia Kaczyńskiego straci miliony?
Państwowa Komisja Wyborcza stoi przed decyzją, która może pogrążyć finansowo największą partię opozycyjną. Sprawozdanie finansowe PiS za rok 2023 budzi poważne wątpliwości, a jego odrzucenie oznaczałoby dla partii utratę astronomicznej kwoty – ponad 70 milionów złotych w ciągu najbliższych trzech lat.
To nie koniec złych wiadomości dla Kaczyńskiego, bo do tej sumy doliczyć trzeba jeszcze 30 milionów kosztów kampanijnych. Łącznie PiS może znaleźć się na minusie nawet 100 milionów złotych!
Skąd te wątpliwości? Komisja bada potencjalnie nielegalne finansowanie kampanii wyborczej, w tym kontrowersyjne wykorzystanie Funduszu Sprawiedliwości do promocji kandydatów Suwerennej Polski. Dodatkowo, pod lupą znalazły się pikniki promujące program 800 plus, w sprawie których resort rodziny już zawiadomił prokuraturę.
Powszechnie wiadomo, że PiS ma też w stolicy siedzibę. Ta niestety finansowo partii nie uratuje, bo biura Kaczyńskiego znajdujące się w obiekcie przy ul. Nowogrodzkiej są wynajmowane i nie są własnością ugrupowania.
PiS „wisi” na państwowej kroplówce
Analiza sprawozdania finansowego PiS za rok 2023 ujawnia przerażającą prawdę – partia Jarosława Kaczyńskiego jest niemal całkowicie uzależniona od państwowych pieniędzy i kredytów bankowych. Z łącznych przychodów wynoszących 43 miliony złotych, aż 38 milionów – czyli prawie 90% – pochodzi z subwencji budżetowej i kredytu bankowego.
Co jeszcze bardziej szokujące, wpłaty od osób fizycznych stanowią zaledwie ułamek przychodów partii. Składki członkowskie to jedynie 1 milion złotych, a darowizny od sympatyków – niewiele ponad 1,3 miliona. To kropla w morzu potrzeb finansowych partii, która przyzwyczaiła się do życia na wysokim poziomie.
Utrata subwencji byłaby dla PiS katastrofą. Bez państwowych pieniędzy partia mogłaby otrzeć się o bankructwo, a jej przyszłość stanęłaby pod wielkim znakiem zapytania. Jak donosi jednak „Dziennik Gazeta Prawna”, zarzuty kierowane w stronę PiS mogą okazać się mało wystarczające, by odrzucić sprawozdanie finansowe.
Jak czytmy w gazecie, „nie może być podstawą odrzucenia sprawozdania ani wskazania uchybienia obiektywny wpływ działań innego podmiotu na polepszenie szans wyborczych komitetu wyborczego, o ile działania te dokonywane były bez porozumienia z komitetem”.
