Codzienne funkcjonowanie nie jest możliwe bez papieru toaletowego i nic na to nie poradzimy. Nie bez powodu w czasie kryzysu wywołanego dwa lata temu przez epidemię koronawirusa Polacy pobiegli natychmiast do marketów i wykupili cały towar.
Rakotwórczy papier toaletowy? Uważaj na wersje zapachowe
Pandemia koronawirusa, z którą nie tak dawno zmagaliśmy się w naszym kraju, pokazała idealnie, jaki towar był masowo zabierany ze sklepowych półek. Klienci wykupili w mig niemal całe zasoby papieru toaletowego w obawie, że sklepy zostaną na długo zamknięte.
Kryzys tego typu pokazuje, że bez papieru toaletowego żyć nie sposób. Co jedna, jeśli się okaże, że nie każda jego wersja jest dobra dla naszego zdrowia? Okazuje się, że dla ludzi papier to papier. Mało kto czyta skład podany na opakowaniu i nie wiemy, z czego jest rzeczywiście zrobiony. Okazało się, że to bardzo istotne.
Na sklepowych półkach mamy rozmaite wersje papieru toaletowego. Bielsze niż najjaśniejsza biel, z zapachem lawendy lub cytryny czy z dodatkiem bawełny – to nie wszystko, co możemy znaleźć w marketach. Producenci robią co mogą, abyśmy skusili się na ten produkowany właśnie przez nich.
Czytajmy etykiety i unikajmy tego konkretnego produktu
Niemieckie media (a w ślad za nimi między innymi polskiobserwator.de) podały, że w niektórych papierach toaletowych stwierdzono obecność rakotwórczego formaldehydu. Substancja ta jest bardzo szkodliwa dla naszego zdrowia. Według informacji podanych przez przedstawicieli Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem kontakt naszego ciała z formaldehydem to prosta droga do raka.
Specjaliści radzą zatem, aby unikać kupowania papieru toaletowego w wersji nawilżanej, aby uniknąć zagrożenia. Choć nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, starajmy się również przy tym produkcie czytać podany na opakowaniu skład.
Niepokojące jest również to, że formaldehyd stwierdzono nie tylko w niektórych opakowaniach papieru toaletowego, ale też w mokrych chusteczkach, które są sprzedawane w drogeriach również w naszym kraju.
