w

Białoruskie oddziały coraz bliżej granicy. Łukaszenka wysyła niepokojące sygnały

W ostatnich dniach obserwujemy niepokojące ruchy wojsk białoruskich. Sytuacja ta budzi obawy o możliwość eskalacji konfliktu w regionie i ewentualnego włączenia się Białorusi do wojny.

łukaszenka grozi polsce
Fot. YouTube / naTemat

10 sierpnia białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka wydał rozkaz, który zaniepokoił światową opinię publiczną. Nakazał on przemieszczenie wojsk jeszcze bliżej w stronę granicy z Ukrainą. Oficjalnym powodem była rzekoma „prowokacja z ukraińskim dronem”, który miał zostać zestrzelony nad terytorium Białorusi.

Tajemnicze znaki „B” i rozkaz Łukaszenki – co się dzieje na granicy?

Co bardziej niepokojące, oddziałom towarzyszą pojazdy oznaczone tajemniczym znakiem taktycznym „B”. Czy jest to sygnał przygotowań do inwazji? A może kolejna gra pozorów ze strony nieprzewidywalnego dyktatora?

Nie było rozkazu wyjazdu poza nasz kraj i nie będzie. Będziemy walczyć tylko wtedy, gdy przyjdą do nas ze złymi intencjami. To wszystko – potwierdził prezydent Łukaszenka podczas spotkania, na którym poruszano problemy polityki informacyjnej jego rządu. Całość transmitowana była przez reżimowe telewizje.

Paweł Łatuszko, białoruski opozycjonista, w rozmowie z BBC rzuca nowe światło na sprawę. Jego zdaniem całe zamieszanie to jedynie „gra ze strony Łukaszenki”. Dyktator miałby w ten sposób wysyłać sygnał do Putina, że jego żołnierze są już zajęci i nie mogą zostać wysłani do Rosji.

Podczas gdy świat zastanawia się nad intencjami Łukaszenki, Ukraińcy od dawna przygotowują się na czarny scenariusz. Od dwóch lat na Polesiu powstaje potężna linia umocnień, mająca powstrzymać ewentualny atak z północy.

Naturalne bariery w postaci bagien i lasów Polesia stanowią dodatkową przeszkodę dla potencjalnych agresorów. Jak zauważają eksperci, między Sarnami a Kijowem istnieją zaledwie cztery drogi asfaltowe, którymi mogłyby poruszać się atakujące kolumny. To znacznie ogranicza możliwości manewru ewentualnego agresora.

Atakujący nie mieliby wyboru i musieliby korzystać wyłącznie z nich. Ukraińcy jednak bardzo dobrze je umocnili – podkreśla jeden z analityków wojskowych.

Czy Łukaszenka faktycznie szykuje się do wojny? Sytuacja na granicy białorusko-ukraińskiej pozostaje napięta, a świat z niepokojem obserwuje kolejne ruchy nieprzewidywalnego dyktatora z Mińska.

Najbliżej Łukaszence do Kijowa jest z obwodów brzeskiego i homelskiego, ale jego siły są tam dość skromne i liczą maksymalnie 4 tys. żołnierzy. Nie jest to więc siła, której Ukraińcy powinni się jakoś szczególnie bać. Cała armia Łukaszenki to z kolei około 60 tys. ludzi, co też nie nie robi na Zełenskim większego wrażenia.

mandat za tankowanie paliwa

Tego nie wolno robić podczas tankowania. Sypią się ogromne mandaty

obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców

Obniżenie składki zdrowotnej później niż obiecano. Ryszard Petru ujawnił nową datę