Od lipca 2024 roku Polska zmaga się z wyraźnym wzrostem liczby zakażeń koronawirusem. Na scenę wkraczają nowe, groźne warianty SARS-CoV-2 OMICRON, a konkretnie podwarianty JN.1 oraz KP.3. Te nieznane dotąd mutacje wirusa szerzą się w zatrważającym tempie.
Koronawirus powraca z impetem. Czy czeka nas powtórka z lockdownu?
Eksperci z Głównego Inspektoratu Sanitarnego biją na alarm – dynamika zachorowań przypomina tę z ubiegłego roku. Co gorsza, prognozy wskazują, że szczyt zachorowań na COVID-19 może przypaść na drugą połowę października. Czy służba zdrowia wytrzyma to uderzenie? Czy szpitale znów zapełnią się pacjentami walczącymi o każdy oddech?
W obliczu rosnącego zagrożenia, temat COVID-19 stał się głównym punktem wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów. Wszyscy z niecierpliwością czekali na stanowisko rządu w sprawie potencjalnego powrotu obostrzeń. Premier Donald Tusk nie pozostawił wątpliwości co do planów swojego gabinetu.
Premier pośpieszył z wyjaśnieniami. – Nie będę decydował o tym, w jaki sposób regulować nasze życie w związku z groźbą epidemii. Od tego są lekarze. Bardziej niż nasi poprzednicy będziemy poważniej traktowali ich rekomendacje – powiedział szef rządu.
Tusk podkreślił, że jego gabinet będzie respektować doświadczenie i wiedzę ekspertów, sugerując tym samym, że poprzedni rząd mógł ignorować głos specjalistów.
Rząd nie ugnie się przed wirusem? Zaskakująca deklaracja premiera
– W tej chwili nie ma żadnych planów, aby wprowadzić jakiekolwiek obostrzenia – oznajmił Tusk po zakończeniu obrad. Szef rządu przyznał jednocześnie, że skala zachorowań na COVID-19 jest znacznie większa, niż wskazują na to oficjalne dane.
– Dzisiaj mógłbym praktycznie zapewnić, że rząd nie będzie wprowadzał w jakiejś dającej się przewidzieć przyszłości restrykcji – podkreślił Tusk, tłumacząc, że mniejsza gotowość do testowania i łagodniejszy przebieg choroby wpływają na obecną percepcję zagrożenia.