Kłodzko, malownicze miasto położone w województwie dolnośląskim, mogłoby być miejscem kręcenia filmu katastroficznego. Potężna fala powodziowa, która niedawno przetoczyła się przez region, pozostawiła po sobie spustoszenie na skalę niespotykaną od czasów pamiętnej powodzi z 1997 roku.
Kłodzko po powodzi. Skala zniszczeń przekracza wszelkie wyobrażenia
Mieszkańcy, jeszcze oszołomieni rozmiarami zniszczeń, zaczynają powoli podnosić się z kolan. Tymczasem władze miasta mierzą się z wyzwaniem, które może trwać latami. Ujawniono właśnie pierwsze szacunki dotyczące strat. Chodzi tylko o mienie należące do gminy, czyli bez własności prywatnej.
Burmistrz Kłodzka, Michał Piszko, w rozmowie z Polską Agencją Prasową przedstawił przerażający obraz sytuacji. – Woda już praktycznie wszędzie opadła, ale ślady jej niszczycielskiej siły są widoczne na każdym kroku – relacjonuje włodarz. Wstępne szacunki mówią o stratach w infrastrukturze komunalnej sięgających astronomicznej kwoty ponad 100 milionów złotych. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.
tak wygląda klodzko dzisiaj pic.twitter.com/ahrKHn75Iw
— z (@lashonteaa) September 16, 2024
– Mowa tu wyłącznie o zniszczeniach w mieniu należącym do gminy. Nie uwzględniamy w tych szacunkach dróg powiatowych, wojewódzkich, ani strat poniesionych przez osoby prywatne – podkreśla Piszko. Skala tragedii staje się jeszcze bardziej przytłaczająca, gdy weźmiemy pod uwagę, że tylko w ciągu jednego dnia PZU wypłaciło odszkodowania na kwotę 2,3 miliona złotych.
Dramat mieszkańców i widmo bezdomności
Sytuacja wielu mieszkańców Kłodzka jest dramatyczna. Niektórzy z nich stoją w obliczu utraty dachu nad głową. – Niestety, są domy, do których ludzie nie będą mogli wrócić – przyznaje ze smutkiem burmistrz. Inspektorzy budowlani muszą teraz ocenić, które budynki nadają się jeszcze do zamieszkania, a które trzeba będzie opuścić na zawsze.
Szczególnie dotkliwie ucierpiały zabytkowe części miasta. Kościół franciszkanów, perła lokalnej architektury, został zalany na wysokość 4-5 metrów. Wyspa Piasek, będąca sercem historycznego Kłodzka, jest całkowicie zniszczona. – Wszystkie kamienice zostały zalane. Zniszczona jest cała jezdnia, kable, kanalizacja – wylicza Piszko. Jednym słowem nie ma do czego wracać.
Tak wygląda teraz Kłodzko i Lądek-Zdrój po przejściu fali. Straty są ogromne. Na miejscu cały czas pracują służby.
Aktualnie we wszystkich biurach na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie zbieramy dla poszkodowanych i potrzebujących powodzian artykuły pierwszej potrzeby… pic.twitter.com/ptGnzuiaje
— Michał Dworczyk (@michaldworczyk) September 16, 2024
Szabrownicy okradają domy powodzian
W obliczu tej katastrofy miasto mobilizuje wszystkie siły. Organizowane są miejsca tymczasowego pobytu dla powodzian, a samorządy z całej Polski deklarują pomoc. Elbląg zadeklarował 100 tysięcy złotych na zakupy materiałów budowlanych. Wsparcie finansowe zaoferował także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Droga do normalności będzie długa i wyboista. Według wstępnych szacunków, odbudowa miasta potrwa od 5 do 6 lat. To perspektywa, która może przyprawić o zawrót głowy nawet najbardziej optymistycznych mieszkańców Kłodzka.
W tym trudnym czasie miasto musi się również zmierzyć z innym, mrocznym obliczem ludzkiej natury. Pojawiają się doniesienia o szabrownikach, próbujących żerować na nieszczęściu innych. Jeden z nich został już złapany przez policję na gorącym uczynku podczas próby obrabowania stacji benzynowej.