w ,

PŁACZĘPŁACZĘ HAHAHA!HAHAHA!

Biologia, fizyka, chemia i geografia do likwidacji. Nowacka szykuje rewolucję

Kolejne przedmioty – po religii – mają zostać ograniczone lub wręcz zlikwidowane. Tym razem na celowniku resortu edukacji są aż cztery istotne przedmioty, w tym ścisłe.

jedna lekcja religii od września
Fot. X / Barbara Nowacka

Polska edukacja stoi u progu zmian, o których nikt do tej pory nawet nie śnił. Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje prawdziwą rewolucję, która wstrząśnie fundamentami dotychczasowego systemu nauczania. Czy uczniowie są gotowi na tak radykalne zmiany na liście przedmiotów?

Jeden przedmiot zamiast wielu. Cztery przedmioty do likwidacji

Informacje, które dotarły do dziennikarzy „Rzeczpospolitej”, zszokowały uczniów i nauczycieli. Chodzi o plany resortu edukacji. Według doniesień, już w 2026 roku możemy być świadkami prawdziwego trzęsienia ziemi w polskich szkołach. Biologia, chemia i geografia – przedmioty, które od lat kształtowały umysły młodych Polaków – mogą zniknąć z planów lekcji, ustępując miejsca jednemu, zintegrowanemu przedmiotowi o nazwie „przyroda”.

Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer, w wypowiedzi dla programu „Rzecz o polityce”, nakreśliła wizję nowego podejścia do nauczania nauk przyrodniczych. – Po reformie 2026 r. chcemy połączyć przedmioty przyrodnicze, które są przecież interdyscyplinarne, w jeden przedmiot – stwierdziła.

Lubnauer argumentuje, że obecny system często prowadzi do niepotrzebnych powtórzeń i braku zrozumienia powiązań między różnymi dziedzinami nauki. – Na przykład gdy mówimy dziś o kwaśnym deszczu, to poruszamy sprawy z chemii, biologii i geografii. A często jest tak, że uczniowie mówią o tym samym zjawisku na różnych przedmiotach, nie wiedząc, że mówią o tym samym – wyjaśniła wiceminister, odsłaniając kulisy planowanej rewolucji edukacyjnej.

Eksperci studzą entuzjazm

Pomysł ministerstwa spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych. Dr Karol Dudek-Różycki, nauczyciel chemii i członek stowarzyszenia, nie kryje zachwytu twierdząc, że ten pomysł jest rewelacyjny.

Dudek-Różycki maluje wizję nowej rzeczywistości edukacyjnej. – Chcielibyśmy, by dzieci miały cztery godziny przyrody z rzędu, by mogły wychodzić na zewnątrz, obserwować, zbierać liście, eksperymentować. W szkole podstawowej na lekcjach przyrody nie są potrzebne książki i zeszyty, tylko doświadczenia – przyznał.

Ekspert proponuje, aby zintegrowana przyroda była nauczana przynajmniej do szóstej klasy, a tradycyjne przedmioty pojawiły się najwcześniej w siódmej klasie lub dopiero w szkole ponadpodstawowej. Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm.

Wielu rodziców i pedagogów obawia się, że tak radykalne zmiany mogą prowadzić do obniżenia poziomu nauczania i braku specjalizacji. Czy uczniowie będą dostatecznie przygotowani do nauki na wyższych szczeblach edukacji? Czy nie stracą szansy na dogłębne poznanie poszczególnych dziedzin nauki i tym samym czy ich pasja nie zostanie zmarnowana?

Zwolennicy reformy argumentują, że zintegrowane podejście lepiej przygotuje uczniów do wyzwań współczesnego świata, gdzie interdyscyplinarność staje się kluczem do sukcesu. To może być ryzykowny eksperyment na młodych umysłach.

familiada suchary żart karola strasburgera

Koniec „Familiady” jaką znamy? Strasburger wskazał nazwisko nowego prowadzącego

powódź straty

Tyle osób padło ofiarą powodzi. Te liczby robią wrażenie. Straty są kolosalne