Projekt rozporządzenia, który właśnie ujrzał światło dzienne, wzbudził u niektórych niepotrzebny niepokój i zrodził pytania o granice ingerencji państwa w prywatną własność obywateli. Władysław Kosiniak-Kamysz złożył już podpis pod nowym rozporządzeniem. Co to oznacza? Uspokajamy.
Dom, samochód i maszyny – czy wojsko może to zabrać?
Ministerstwo Obrony Narodowej, kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, przygotowało projekt rozporządzenia, które może wywrócić życie wielu Polaków do góry nogami. Oczywiście w sytuacjach skrajnych. O treści rozporządzenia donosi portal Wprost.pl. Dotyczy ono zapisów, które wcześniej już obowiązywały w ustawie o obronie Ojczyzny wprowadzonej przez poprzedni rząd.
Według dokumentu, który pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji, w 2025 roku aż 400 nieruchomości, 50 pojazdów samochodowych, 10 przyczep lub naczep oraz 5 maszyn może zostać przejętych na potrzeby wojska. Mają to być rzeczy należące do obywateli i firm.
– Przewidziane nieruchomości mogą być wykorzystane przez organy administracji publicznej na potrzeby kwalifikacji wojskowej (w każdym roku kalendarzowym powołanych jest około 400 powiatowych komisji lekarskich przeprowadzających kwalifikacje wojskowe) – czytamy w treści rozporządzenia.
Co to oznacza dla zwykłego obywatela? Jego dom, mieszkanie, a nawet samochód mogą zostać zarekwirowane, ale tylko w sytuacji wyjątkowej i jeśli zajdzie taka potrzeba. Ta zachodzi na szczęście bardzo rzadko.
Rozporządzenie przewiduje możliwość wykorzystania prywatnych nieruchomości na cele kwalifikacji wojskowej, a pojazdów i maszyn do przeprowadzania ćwiczeń wojskowych. Do tej pory jednak nic takiego raczej nie miało miejsca, więc zapis – na teraz – jest czysto teoretyczny.
– Do wykonania obowiązku świadczeń rzeczowych dla wyżej wymienionego celu mogą zostać przeznaczone pojazdy – przede wszystkim samochody ciężarowe i specjalne, w tym z przyczepami (naczepami), jak również furgony, autobusy oraz samochody osobowe. Ponadto przewiduje się możliwość przeznaczenia do wykonania świadczenia maszyn samobieżnych i niesamobieżnych – w szczególności do prac ziemnych (np. koparki, spycharki, równiarki) i przeładunkowych (np. dźwigi, żurawie, podnośniki spalinowe i elektryczne) – zaznaczono w projekcie.
Choć MON zapewnia, że „ta forma zabezpieczenia lokali jest jednak sporadycznie wykorzystywana”, to skala planowanych przejęć budzi uzasadnione obawy. Warto zauważyć, że nie chodzi tu tylko o sytuacje wojenne. Projekt przewiduje możliwość zabrania, a raczej pożyczenia mienia również w przypadku klęsk żywiołowych czy zarządzania kryzysowego.
Co więcej, decyzje o przeznaczeniu konkretnych przedmiotów na cele świadczeń rzeczowych będą podejmowane przez lokalnych urzędników – wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Istnieje oczywiście możliwość odwołania się od takiej decyzji w ciągu dwóch tygodni.