Potężny atak cybernetyczny skierowany był w serce rosyjskiej dyplomacji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej zmagało się 23 października z bardzo rozległym paraliżem systemów informatycznych. Incydent doprowadził do znaczących zakłóceń w funkcjonowaniu tego kluczowego resortu, kierowanego przez Siergieja Ławrowa.
Cyberatak na Kreml. Sparaliżowane systemy MSZ wywołały chaos w Moskwie
Według doniesień państwowej agencji Interfax, rosyjskie MSZ padło ofiarą zmasowanego, rozproszonego ataku typu DDoS. Skutki tego uderzenia okazały się natychmiastowe – strona internetowa ministerstwa przestała działać, a zaplanowany cotygodniowy briefing prasowy musiał zostać przesunięty.
Maria Zacharowa, rzeczniczka resortu, przekazała informację o przełożeniu konferencji na godzinę 14:00. Specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa rozpoczęli intensywne prace nad przywróceniem sprawności systemów, jednak proces ten może potrwać kilka godzin.
Choć obecnie żadna grupa nie wzięła na siebie odpowiedzialności za przeprowadzenie ataku, historia ostatnich miesięcy wskazuje na możliwy ukraiński ślad. Szczególnie znaczący precedens miał miejsce w kwietniu bieżącego roku, kiedy to systemy partii Jedna Rosja zostały skutecznie zaatakowane przez ukraińskich hakerów.
Dodatkowo, czerwcowy cyberatak sparaliżował działanie licznych rosyjskich instytucji państwowych oraz przedsiębiorstw prywatnych. Nieoficjalne źródła przypisały wówczas odpowiedzialność ukraińskim służbom wywiadowczym.
Incydent pokazuje rosnącą intensywność działań w cyberprzestrzeni, stając się kolejnym przykładem przeniesienia konfliktu na płaszczyznę cyfrową. Rosyjskie służby pozostają w stanie podwyższonej gotowości, próbując zabezpieczyć krytyczną infrastrukturę informatyczną przed kolejnymi potencjalnymi atakami.
