Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wraz z czołowymi politykami swojego ugrupowania zamierza wziąć udział w kontrowersyjnej demonstracji organizowanej przez środowiska narodowe.
Kaczyński dołącza do Marszu Niepodległości. Narodowcy nie kryją zaskoczenia
Marsz Niepodległości wyruszy tradycyjnie 11 listopada o godzinie 14:00 z ronda Dmowskiego w Warszawie. Organizatorzy wybrali hasło nawiązujące do historycznego „Hymnu Młodych” Jana Kasprowicza z 1926 roku – „Wielkiej Polski moc to my”.
Atmosferę podgrzewa nieobecność prezydenta Andrzeja Dudy, którego kalendarz, według zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta Piotra Ćwika, jest „wypełniony po brzegi”. To pierwszy raz od 2018 roku, kiedy przedstawiciele najwyższych władz państwowych deklarują tak znaczący udział w manifestacji.
Deklaracja rzecznika PiS Rafała Bochenka o udziale Jarosława Kaczyńskiego wywołała natychmiastową reakcję środowisk narodowych. Witold Tumanowicz wprost zakomunikował, że prezes PiS nie otrzymał zaproszenia na marsz, sugerując mu pozostanie w domu.
Ta wymiana zdań pokazuje rosnące napięcie między różnymi odłamami prawicy. Sam Kaczyński, odnosząc się do wcześniejszych kontrowersji wokół marszu, bronił manifestacji, określając ją jako „spokojną uroczystość setek tysięcy zwykłych Polaków”.
– Nasi politycy będą obecni na Marszu Niepodległości. (…) Od lat także nasi politycy w tym marszu biorą udział. Jarosław Kaczyński również będzie obecny na Marszu Niepodległości 11 listopada – przekazał Rafał Bochenek z PiS.
Politycy PiS nie zamierzają jednak rezygnować z uczestnictwa. Rafał Bochenek potwierdził, że partia organizuje transport dla swoich zwolenników, wspominając o autokarze z Oświęcimia. Historia pokazuje, że dotychczas politycy tej formacji, tacy jak Patryk Jaki, Zbigniew Ziobro czy Antoni Macierewicz, uczestniczyli w marszu, pozostając jednak w tylnych szeregach manifestacji.
Tegoroczna edycja marszu może okazać się punktem zwrotnym w relacjach między różnymi środowiskami prawicowymi. Dotychczasowi organizatorzy stają przed dylematem – jak zachować niezależny charakter wydarzenia wobec rosnącego zaangażowania polityków głównego nurtu.