Nadchodzi duża zmiana w systemie emerytalnym. Nowy pomysł rządu zakłada zmianę częstotliwości wypłat dla osób pobierających najniższe świadczenia. Ta istotna modyfikacja może wpłynąć na funkcjonowanie nie tylko ZUS-u, ale również samych emerytów. Czy kwartalny system wypłat sprawdzi się w praktyce?
Emerytura co kwartał, a nie co miesiąc. Zmiana zasad
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowuje znaczącą reformę systemu wypłat emerytur. Wiceminister Sebastian Gajewski przedstawił plany dotyczące modyfikacji sposobu przekazywania świadczeń osobom otrzymującym najniższe emerytury, nazywane potocznie „groszowymi”. Problem dotyczy wypłat na poziomie kilkudziesięciu groszy lub kilku złotych miesięcznie.
Obecnie ZUS ponosi niewspółmiernie wysokie koszty związane z comiesięczną obsługą takich świadczeń. Jak podkreśla wiceminister Gajewski, jest to „proces kosztowny, wielokrotnie przekraczający wysokość wypłacanych świadczeń”. Dyrektorzy oddziałów ZUS niejednokrotnie sygnalizowali tę kwestię jako poważne obciążenie dla instytucji.
Propozycja resortu zakłada wprowadzenie kwartalnego systemu wypłat dla najniższych emerytur. Oznacza to, że świadczeniobiorcy otrzymywaliby skumulowaną kwotę raz na trzy miesiące. Podobne rozwiązanie funkcjonuje już skutecznie w systemie ubezpieczeń społecznych rolników.
Emerytury groszowe to wielki problem systemu
Mimo że emerytury groszowe nie stanowią znaczącego wsparcia finansowego, niosą ze sobą istotne przywileje. Wiceminister Gajewski wyjaśnia, że posiadacze takich świadczeń otrzymują legitymację emeryta, która uprawnia do korzystania ze świadczeń zdrowotnych.
Dodatkowo, w przypadku śmierci emeryta, jego rodzina zachowuje prawo do renty rodzinnej oraz zasiłku pogrzebowego. Resort zapewnia, że nie planuje wprowadzać dodatkowych ograniczeń, takich jak minimalny okres składkowy czy minimalny poziom odłożonej składki jako warunku przyznania emerytury.
Jednocześnie ministerstwo potwierdza, że nadchodząca waloryzacja świadczeń przebiegnie zgodnie z dotychczasowymi zasadami. Wskaźnik waloryzacji opiera się na dwóch kluczowych elementach: czynniku cenowym, odzwierciedlającym poziom inflacji, oraz czynniku płacowym, który uwzględnia realny wzrost płac w wysokości minimum 20 procent.
Ostateczna wartość wskaźnika zostanie ogłoszona przez prezesa GUS w pierwszym tygodniu lutego. Zgodnie z aktualnymi prognozami, tegoroczna waloryzacja ma wynieść 5,82 procent.
