Gigantyczne ekrany telewizorów, roboty sprzątające i luksusowe sprzęty AGD zdominowały współczesne polskie domy. Ten wyścig konsumpcyjny wykracza daleko poza zwykłą funkcjonalność – to współczesna walka o prestiż i pozycję społeczną – czytamy w Onecie.
Plazma na ścianie – nowy symbol polskiej klasy średniej
Marlena mieszka z mężem w domu pod Warszawą. Kiedy oprowadza gości po swoim salonie, ich wzrok niemal natychmiast przyciąga ogromny telewizor wiszący na ścianie. 55 cali to według niej „podstawa” w każdym nowoczesnym domu. Ale to dopiero początek wyposażenia. Robot sprzątający krąży po podłodze, ekspres na kapsułki oraz robot kuchenny uzupełniają obrazek domu, który stara się dotrzymać kroku najnowszym trendom.
– Rodzina czasem szydzi, że jesteśmy Carringtony, bo w salonie tylko cegła i plazma, ale znajomi dziwią się, że nie powiesiliśmy takiego w sypialni – mówi Marlena w rozmowie z Onetem. Jej wyznanie pokazuje, jak głęboko zakorzenione jest przekonanie, że duży telewizor stanowi niezbędny element wyposażenia nowoczesnego domu.
Fenomen ten potwierdza socjolożka Dorota Peretiatkowicz, która zauważa, że drogie sprzęty stały się współczesnymi symbolami statusu społecznego. Według ekspertki, „licytujemy się markowymi przedmiotami AGD, rowerami, nawet za 10 tysięcy złotych, podróżami czy kamperami.” Wszystko to ma na celu podkreślanie pozycji społecznej i aspirację do wyższej klasy.
Co ciekawe, sam telewizor często przestał pełnić swoją podstawową funkcję. Marlena przyznaje wprost, że nie zna nikogo, kto by dziś oglądał telewizję. Ogromny ekran służy głównie do streamingu seriali i filmów z Netflixa, HBO czy Amazon Prime. Paradoksalnie, według socjolożki, „posiadanie kilku platform streamingowych dużo o nas mówi, bo oznacza, że stać nas na opłacanie tych abonamentów.”
Kiedy Marlena patrzy na swój salon, po którym jeździ robot, myśli sobie, że „jednak nam się w życiu udało.” To poczucie sukcesu materialistycznego, osiągnięcia pewnego statusu. Nie kupuje tych sprzętów wyłącznie dla pokazu, ale przyznaje, że „posiadanie ich też o czymś świadczy.”
Nie wszyscy podążają za trendem posiadania najnowszych gadżetów
37-letnia Agnieszka wciąż korzysta z 15-letniego telewizora, który nie jest ani nowy, ani całkiem płaski. Nie ma wbudowanego internetu ani zaawansowanych funkcji, ale dzięki dodatkowemu urządzeniu może oglądać na nim seriale, co w zupełności jej wystarcza.
– Nie widzę potrzeby inwestować w nowy sprzęt tylko dlatego, że ten jest niemodny – wyjaśnia Agnieszka. Jej podejście stanowi kontrast dla konsumpcyjnego wyścigu, który napędza wielu współczesnych Polaków.
Agnieszka wspomina również czasy, gdy posiadanie własnego telewizora w pokoju było czymś wyjątkowym. – Pamiętam, jak w podstawówce chodziłam do koleżanki oglądać 'Zbuntowanego anioła’. Miała w swoim pokoju mały telewizor, to był kosmos – wspomina kobieta. Z sentymentem opowiada, jak jej tata „ugiął się” i za dobre oceny kupił jej mały telewizor do pokoju.
Jeszcze dalej posuwa się kolejna rozmówczyni Onetu – 34-letnia Karolina, która w ogóle zrezygnowała z posiadania telewizora. – Telewizora nie mam, odkąd wyprowadziłam się z domu rodzinnego, wyjeżdżając do większego miasta do liceum. W sumie żyję bez telewizora już przeszło pół życia. I tak, da się – twierdzi.
Już nie tylko Thermomix. Teraz liczy się telewizor-gigant
Dla Karoliny znacznie ważniejsze są książki. Jak sama przyznaje, „to, w jaki sposób ktoś eksponuje w swoim domu książki, jest pierwszym, na co sama zwracam uwagę, kiedy goszczę w jakimkolwiek domu.” Zamiast wielkiego telewizora, w jej mieszkaniu znajdziemy regały z książkami.
Jako alternatywę dla telewizora Karolina znalazła inne rozwiązania – chodzi do kina, korzysta z laptopa, a w domu ma rzutnik, który według niej „świetnie sprawdza się jako kino domowe i jest opcją raczej budżetową.” Jej zdaniem „film oglądany na ścianie daje o wiele lepszy klimat niż oglądany na najnowszym sprzęcie.”
Socjolożka Dorota Peretiatkowicz zauważa, że telewizor nadal pełni ważną funkcję społeczną w wielu domach. – Telewizor kiedyś był miejscem skupienia rodziny, wszyscy razem siedzieli i oglądali serial. W wielu rodzinach do dziś jest to symbol wspólnego spędzania czasu – komentuje.
Marlena przyznaje, że lubi wspólne weekendowe seanse filmowe ze znajomymi i rodziną. Jej duży telewizor służy nie tylko jako symbol statusu, ale także jako narzędzie budowania relacji podczas wspólnych maratonów filmowych. Pokazuje to, że nawet symbole statusu mogą pełnić pozytywną funkcję społeczną.
Źródło: Onet Kobieta