Lipiec w Nakielnicy rozpoczął się od dramatu, który na długo pozostanie w pamięci mieszkańców tej spokojnej miejscowości pod Aleksandrowem Łódzkim. 21 lipca blok przy jednej z ulic nagle wypełnił się intensywnym, mdlącym zapachem. Lokatorzy szybko zorientowali się, że fetor wydobywa się z konkretnego mieszkania. Nikt jednak nie spodziewał się, jak makabryczne odkrycie czeka funkcjonariuszy.
Sąsiedzi wyczuli śmierć przez ścianę
Lipiec w Nakielnicy rozpoczął się od dramatu, który na długo pozostanie w pamięci mieszkańców tej spokojnej miejscowości pod Aleksandrowem Łódzkim. 21 lipca blok przy jednej z ulic nagle wypełnił się intensywnym, mdlącym zapachem. Lokatorzy szybko zorientowali się, że fetor wydobywa się z konkretnego mieszkania. Nikt jednak nie spodziewał się, jak makabryczne odkrycie czeka funkcjonariuszy.
Zaalarmowani mieszkańcy nie wahali się ani chwili. Kontakt z właścicielką lokalu okazał się niemożliwy, dlatego wezwano policję. Mundurowi dotarli na miejsce, lecz dostanie się do środka wymagało pomocy matki nieobecnej kobiety. To ona dysponowała zapasowymi kluczami do mieszkania córki.
Moment otwarcia drzwi pozostanie w pamięci policjantów na długo. Wewnątrz panował chaos: wszędzie walały się odchody, a powietrze było nie do zniesienia. Na podłodze leżał martwy pies, a tuż obok skulił się drugi – żywy, ale w dramatycznym stanie. Szczeniak był wycieńczony, przestraszony i odwodniony. Cudem przetrwał kilka dni zamknięcia bez dostępu do pożywienia i świeżej wody.
Wakacje ważniejsze niż życie zwierząt
Ustalenia policji szybko wyjaśniły przyczyny tragedii. Właścicielka mieszkania wyjechała na długo wyczekiwane wakacje, pozostawiając swoje czworonogi bez jakiejkolwiek opieki. Kobieta nie zadbała o podstawowe potrzeby swoich pupili – nie zostawiła im odpowiedniej ilości jedzenia ani wody, nie poprosiła również nikogo o opiekę nad zwierzętami podczas nieobecności.
Dla jednego z psów ten brak odpowiedzialności okazał się wyrokiem śmierci. Zamknięty w dusznym pomieszczeniu, bez dostępu do podstawowych potrzeb życiowych, zwierzak padł z wycieńczenia. Drugi szczeniak walczył o życie do ostatniej chwili. Gdyby nie czujność sąsiadów i szybka reakcja służb, również by nie przeżył.
Historia z Nakielnicy to kolejny przykład dramatycznych konsekwencji nieodpowiedzialności właścicieli zwierząt. Wiele osób traktuje pupile jak zabawki – biorą je, gdy mają ochotę się nimi bawić, a porzucają, gdy stają się uciążliwe lub przeszkadzają w planach.
System prawny zawodzi zwierzęta
Katarzyna Rezler, pełnomocnik burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego odpowiedzialna za sprawy zwierząt, nie kryła emocji po otrzymaniu informacji o tragedii. Aktywistka podkreśliła, że polskie prawo wciąż niedostatecznie chroni bezbronne stworzenia, a osoby dopuszczające się okrutnego traktowania zwierząt rzadko ponoszą adekwatne konsekwencje.
Uratowany szczeniak trafi pod opiekę specjalistów, którzy zadbają o jego zdrowie fizyczne i psychiczne. Rezler zapewniła, że wszystko zostanie uczynione, aby młody pies odnalazł kochający dom i nigdy więcej nie doświadczył przemocy czy zaniedbania. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że sprawa z Nakielnicy przyczyni się do dyskusji nad zaostrzeniem kar za znęcanie się nad zwierzętami.
Sprawa trafiła już do prokuratury, jednak doświadczenia organizacji działających na rzecz praw zwierząt pokazują, że uzyskanie sprawiedliwości nie jest gwarantowane. Aktywiści apelują o zmiany w przepisach oraz ich skuteczniejsze egzekwowanie. Każdy przypadek przemocy wobec zwierząt powinien być niezwłocznie zgłaszany odpowiednim służbom – tylko wspólne działania mogą zapobiec kolejnym tragediom.