Polskie drogi mają stać się bezpieczniejsze dzięki nowym, drastycznym regulacjom. Resort sprawiedliwości przygotował projekt nowelizacji, która może permanentnie zamknąć drogę do powrotu za kierownicę tysiącom osób. Zmiany w przepisach mają objąć aż dziesięć ustaw związanych z ruchem drogowym, a ich konsekwencje mogą okazać się znacznie poważniejsze, niż zakładają autorzy projektu.
Koniec z tolerancją! Tysiące Polaków mogą stracić prawo jazdy na zawsze
Rada Ministrów już zaakceptowała kontrowersyjny dokument, który trafił do sejmu. Głównym założeniem jest wzmocnienie działań przeciwko kierowcom ignorującym wyroki sądowe. Statystyki policyjne pokazują skalę problemu – funkcjonariusze każdego roku zatrzymują osoby, które wsiadają za kierownicę mimo obowiązującego zakazu.
Projekt ministerstwa przewiduje wprowadzenie rozwiązań, które mają skutecznie odstraszyć od łamania prawa. Oprócz utraty uprawnień dożywotnio, kierowcom grozi również przepadek pojazdu oraz obowiązek uiszczenia świadczenia pieniężnego wynoszącego minimum dziesięć tysięcy złotych.
Dożywotnia kara za jeden błąd? Eksperci biją na alarm
Liczby nie kłamią – według ustaleń dziennikarskich, rocznie ponad szesnaście tysięcy kierowców dopuszcza się jazdy wbrew orzeczonemu zakazowi. To właśnie ta grupa ma stać się głównym celem nowych regulacji. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy przyjrzymy się bliżej okolicznościom, w jakich polscy sędziowie orzekają zakazy prowadzenia pojazdów.
Okazuje się, że sądowy zakaz wcale nie musi wynikać z poważnego przestępstwa drogowego. Wystarczy przykładowo jechać w soczewkach kontaktowych, gdy w prawie jazdy zapisany jest obowiązek noszenia okularów korekcyjnych. Taka sytuacja traktowana jest jako prowadzenie bez uprawnień, ponieważ kierowca nie spełnił warunku ważności swojego dokumentu.
Konsekwencje są dotkliwe – oprócz grzywny w wysokości tysiąca pięciuset złotych, obligatoryjnie orzekany jest półroczny zakaz prowadzenia. Autorzy projektu wskazują, że regulacje wymierzone są przede wszystkim w osoby prowadzące po alkoholu. Jednak i tutaj pojawiają się wątpliwości co do sprawiedliwości projektowanych rozwiązań.
Polska należy bowiem do krajów o najniższym dopuszczalnym limicie alkoholu w organizmie kierowcy. Karalne jest już przekroczenie poziomu dwóch dziesiątych promila w wydychanym powietrzu, podczas gdy w większości państw europejskich granicą jest pół promila.
Polacy trzeźwi jak nigdy, a kary najsurowsze w Europie
Krajowe przepisy wprowadzają istotne rozróżnienie – przekroczenie poziomu pół promila traktowane jest jako przestępstwo, natomiast niższe wartości stanowią wykroczenie. Mimo tej różnicy, w obu przypadkach orzekany jest zakaz prowadzenia pojazdów. Według nowych regulacji kierowca, który wsiadł za kółko po wypiciu jednego piwa i ponownie złamie zakaz, będzie traktowany identycznie jak osoba wielokrotnie zatrzymywana za jazdę w stanie głębokiego upojenia alkoholowego.
Surowość polskich przepisów kontrastuje z wynikami, jakie osiągają rodzimi kierowcy w europejskich zestawieniach. Raport Komisji Europejskiej z roku dwa tysiące dwudziestego trzeciego przynosi zaskakujące dane. Polscy kierowcy zajęli drugie miejsce w rankingu najtrzeźwiejszych narodów Unii Europejskiej, ustępując jedynie Łotyszom.
Statystyki mówią same za siebie – podczas kontroli drogowych jedynie trzy dziesiąte procenta polskich kierowców miało w organizmie więcej alkoholu niż dopuszcza prawo. Lepszy wynik zanotowała wyłącznie Łotwa z dwoma dziesiątymi procenta. Dla porównania, w Belgii odsetek ten przekracza jeden i sześć dziesiątych procenta, w Hiszpanii wynosi dwa i cztery dziesiąte procenta, a w Luksemburgu sięga dwóch i sześciu dziesiątych procenta.
Warto podkreślić, że wszystkie wymienione kraje stosują znacznie wyższy dopuszczalny limit – pół promila alkoholu w organizmie dla zwykłych kierowców. Na tym tle osiągnięcia polskich użytkowników dróg nabierają szczególnego znaczenia.
Zachodnia Europa prezentuje bowiem zdecydowanie bardziej liberalne podejście do tej kwestii. We Włoszech, Grecji, Francji, Chorwacji czy Austrii obowiązuje wspomniany limit pół promila. Jeszcze wyższy próg – osiem dziesiątych promila – funkcjonuje w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Luksemburgu i na Malcie.
Najbardziej restrykcyjne regulacje obowiązują w państwach postkomunistycznych. W Albanii, Czechach, Białorusi, Estonii, Rumunii, Słowacji, na Ukrainie oraz Węgrzech wprowadzono całkowity zakaz obecności alkoholu w organizmie kierowcy. Polska z limitem dwóch dziesiątych promila plasuje się pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, jednak projektowane zmiany mogą uczynić konsekwencje jego przekroczenia jednymi z najsurowszych w Europie.