Piątkowe przedpołudnie przyniosło jedno z najbardziej kontrowersyjnych posiedzeń obecnej kadencji Sejmu. Gdy około jedenastej zakończyła się tajna część obrad, na których szef rządu przedstawiał informacje dotyczące bezpieczeństwa państwa, w kuluarach i mediach społecznościowych zawrzało.
Parlamentarzyści, zmuszeni wcześniej do pozostawienia telefonów oraz wszelkich urządzeń rejestrujących przed wejściem na salę plenarną, dopiero po wyjściu mogli podzielić się swoimi obserwacjami.
„Donald Tusk powinien leżeć krzyżem”. Polityk PiS ostro zaatakował premiera
Zgodnie z procedurą, punktualnie o dziewiątej rano rozpoczęła się utajniona część posiedzenia. Donald Tusk miał zaprezentować pilną informację związaną z bezpieczeństwem kraju. Charakter sprawy wymagał szczególnych środków ostrożności, dlatego posłowie musieli wcześniej pozbyć się wszystkich urządzeń elektronicznych mogących nagrywać obraz lub dźwięk. Taka sytuacja nie zdarza się często w polskim parlamencie i sama w sobie wzbudziła niemałe zainteresowanie opinii publicznej.
Atmosfera wokół niejawnych obrad była gęsta od spekulacji już na długo przed ich rozpoczęciem. Media rozpisywały się o możliwych tematach, które premier zamierza poruszyć za zamkniętymi drzwiami. Fakt, że sprawa wymaga takiego poziomu dyskrecji, dodatkowo podsycał domysły na temat wagi przedstawianych informacji.
Poseł PiS nie zostawia suchej nitki na premierze
Tuż po zakończeniu tajnej części obrad głos zabrał Marcin Horała, parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. Jego wpis na portalu X nie pozostawiał złudzeń co do oceny wystąpienia szefa rządu. Polityk opozycji posłużył się anegdotą rodem z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, by zilustrować swoje wrażenia z posiedzenia.
Horała przywołał starą historię o więźniu politycznym, który trafił za kratki po napisaniu na murze obraźliwego komentarza pod adresem Wojciecha Jaruzelskiego. Zgodnie z pointą dowcipu, skazano go jednak nie za obrazę władzy, lecz za zdradę tajemnicy państwowej. Ten sarkazm miał wyraźnie sugerować, że treść wystąpienia premiera nie powinna być objęta klauzulą niejawności.
Były wiceminister infrastruktury oraz funduszy i polityki regionalnej nie ograniczył się tylko do przytoczenia anegdoty. W swoim wpisie stwierdził wprost, że Donald Tusk powinien być wdzięczny losowi za to, iż obrady odbywały się bez dostępu mediów i opinii publicznej. Tak ostra ocena ze strony przedstawiciela największej partii opozycyjnej pokazuje skalę kontrowersji, jakie wywołało piątkowe posiedzenie.
Szef Kancelarii Prezydenta także w centrum uwagi
Komentarz posła Prawa i Sprawiedliwości dotyczył również Zbigniewa Boguckiego, który pełni funkcję szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Horała użył wymownego sformułowania o przeprowadzeniu bezlitosnych prac polowych, ilustrując je grafikami przedstawiającymi maszyny rolnicze.
To nawiązanie do popularnego w polskim internecie określenia „zaorać kogoś” jednoznacznie sugerowało, że przedstawiciel głowy państwa miał skutecznie sprzeciwiać się argumentom premiera podczas dyskusji.
Taka charakterystyka przebiegu niejawnych obrad rzuca światło na to, jak gorąca musiała być atmosfera w sali plenarnej. Słowa polityka PiS wskazują, że między przedstawicielami różnych obozów politycznych dochodziło do ostrych wymian zdań, a argumenty strony rządowej spotykały się z zdecydowanym sprzeciwem.
Po zakończeniu tajnej części parlamentarzyści powrócili do prac w trybie jawnym. Regulamin obrad został wznowiony zgodnie z planem, jednak echa piątkowego posiedzenia z pewnością będą jeszcze długo wybrzmiewa


