Podczas gdy wielu konsumentów skupia uwagę na odłączaniu ładowarek od gniazdek, prawdziwi „pożeracze prądu” pozostają często niezauważeni. Najnowsze analizy kosztów eksploatacji sprzętów domowych przynoszą zaskakujące wnioski.
Marnowanie energii przez ładowarki to mit? Eksperci przedstawiają twarde dane
Powszechne przekonanie o wysokich kosztach pozostawiania ładowarek w gniazdkach okazuje się mocno przesadzone. Według danych przedstawionych przez next.gazeta.pl, nawet ładowarka o mocy 90W, pozostawiona w trybie czuwania przez cały rok, generuje koszt zaledwie 6 złotych.
Współczesne normy unijne dodatkowo ograniczają maksymalne zużycie energii w trybie czuwania do 0,1W. Eksperci zalecają jednak odłączanie ładowarek od zasilania – nie ze względów ekonomicznych, ale bezpieczeństwa. Uszkodzone lub zużyte urządzenia mogą stanowić potencjalne zagrożenie pożarowe.
Te urządzenia naprawdę rujnują domowy budżet. Koszt ich użytkowania zwala z nóg. Prawdziwymi „złodziejami prądu” okazują się – niestety – najpopularniejsze sprzęty AGD, których pozbyć się trudno.
Zwykła lodówka, pracując non stop, zużywa dziennie około 0,75 kWh, co przekłada się na roczny koszt 170 złotych. Pojedynczy cykl prania może kosztować nawet 62 grosze, a przy codziennym użytkowaniu pralki rachunek roczny może sięgnąć 226 złotych.
Jednak najbardziej alarmujące wartości dotyczą sprzętów kuchennych. Piekarnik o mocy 2500 W, używany codziennie przez 30 minut, generuje roczny koszt minimum 230 złotych.
Niekwestionowanym liderem rankingu pozostaje płyta indukcyjna – godzina jej pracy to wydatek rzędu 1,50 złotych. Przy regularnym, codziennym gotowaniu, roczny koszt użytkowania płyty indukcyjnej może osiągnąć zawrotną kwotę 550 złotych.
Nawet pozornie niewinny czajnik elektryczny, przy średnim dziennym zużyciu 0,6 kWh, kosztuje użytkowników 135 złotych rocznie. Te liczby jasno pokazują, że to nie pozostawione w gniazdkach ładowarki stanowią główne źródło wysokich rachunków za prąd.