Dolnośląska ekspresówka S3 stała się miejscem bulwersującego zdarzenia z udziałem posła Prawa i Sprawiedliwości. Funkcjonariusze ruchu drogowego zatrzymali tam kierowcę luksusowego BMW, który poruszał się z prędkością dwukrotnie przekraczającą dozwolone limity. Sprawa szybko nabrała politycznego charakteru, gdy okazało się, kim jest prowadzący pojazd.
Poseł PiS pędził 200 km/h i zasłonił się immunitetem. „Nie odpuścimy”
Do zatrzymania doszło w okolicach Polkowic. Parlamentarzysta siedział za kierownicą swojego BMW, gdy urządzenia pomiarowe policji zarejestrowały oszałamiającą prędkość 200 kilometrów na godzinę. Dla porównania – na tym odcinku obowiązuje ograniczenie do 100 km/h, co oznacza, że poseł przekroczył dozwoloną prędkość niemal dwukrotnie.
Funkcjonariusze przeprowadzili standardową procedurę kontroli drogowej. Sytuacja wydawała się jasna – rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego, zagrożenie bezpieczeństwa innych uczestników ruchu oraz oczywista podstawa do nałożenia kary finansowej. Nikt jednak nie przewidział, jak potoczą się dalsze wydarzenia.
Immunitet zamiast mandatu – kontrowersyjna decyzja
Policjanci zaproponowali Łukaszowi Mejzie – bo o nim mowa – mandat karny w wysokości 2500 złotych. To standardowa procedura w przypadku tak poważnego wykroczenia drogowego. Poseł jednak zdecydował się na krok, który wywołał falę krytyki – odmówił przyjęcia mandatu, powołując się na przysługujący mu immunitet poselski.
Decyzja parlamentarzysty oznacza, że sprawa nie zakończy się szybkim uregulowaniem kary. Funkcjonariusze będą musieli sporządzić wniosek o ukaranie posła, który następnie trafi na biurko marszałka Sejmu. Konieczne będzie uruchomienie procedury uchylenia immunitetu, co wymaga głosowania całej izby.
Niejaki Mejza pędził 200 km/h. Odmówił przyjęcia mandatu. Bo przecież jest posłem…. posłem PiS. Nie odpuścimy. Policja zrobiła swoje. Mejza odpowie za ten barbarzyński rajd.
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) October 14, 2025
Taka postawa polityka spotkała się z natychmiastową reakcją przedstawicieli władzy. Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, nie pozostawił suchej nitki na zachowaniu posła PiS. Szef MSWiA zapowiedział na platformie X, że sprawa nie zostanie zignorowana, a policja wykonała swoją pracę. Kierwiński określił jazdę Mejzy mianem barbarzyńskiego rajdu i zapewnił, że poseł poniesie konsekwencje swojego postępowania.
Nie pierwszy raz pod lupą komisji
Październikowy rajd ekspresówką to nie jedyny problem wizerunkowy parlamentarzysty w ostatnich miesiącach. Wiosną bieżącego roku doszło do incydentu w restauracji znajdującej się w Nowym Domu Poselskim, którego bohaterem był senator Wadim Tyszkiewicz. Zachowanie posła wobec senatora było na tyle niewłaściwe, że marszałek Senatu zdecydowała się wystąpić o ukaranie Mejzy.
Sprawa jest dość prosta: PiS nie ma żadnego moralnego prawa do krytykowania moralności konkurencji politycznej, dopóki trzyma w swoich szeregach Mejzę.
Bycie kolegą Mejzy pozbawia wszelkich zdolności honorowych.https://t.co/6VybVTkm6y— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) October 14, 2025
Sprawa trafiła do sejmowej komisji etyki, która na początku października podjęła decyzję o nałożeniu kary na posła Prawa i Sprawiedliwości. Posłanka Ewa Schädler z Polski 2050, członkini komisji, poinformowała, że Mejza nie stawił się na posiedzeniu, mimo dwukrotnego zaproszenia i możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń oraz wyjaśnienia kontrowersyjnego zachowania wobec senatora.