Co za dramat! Ktoś wrzucił psa do studni na odludziu i go tam zostawił. Zwierzę na szczęście żyje, bo odnalazł je przypadkowy mężczyzna.
Pies w studni miał zdechnąć. Na szczęście tak się nie stało
Psiak wiele dni był uwięziony w studni na odludziu, tam gdzie miał go nikt nie znaleźć. Jednak skomlenie dochodzące z zarośli przypadkowo usłyszał sołtys miejscowości Gajew, który przejeżdżał obok. Na szczęście nie przejechał obojętnie, a odkrył potworny widok. Zgłosił to odpowiednim służbom. Na miejscu zjawili się pracownicy gminy, straż pożarna i weterynarz.
Pies został wciągnięty przez strażaków i przewieziony do przychodni weterynaryjnej. Obecnie znajduje się w przychodni pod opieką weterynaryjną. Będzie bezpieczny pod opieką wolontariuszy w Azylu.
O sprawie poinformowała inicjatywa „CzteryŁapy” z Żychlina, która szuka właściciela. „Psiak jest dość charakterystyczny więc zapewne ktoś go rozpozna a my zrobimy wszystko żeby ten kto mu to zrobił odpowiedział za swój czyn” – napisano w emocjonalnym poście na Facebooku.
Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. „CzteryŁapy” mają nadzieję, że człowiek, który dopuścił się tego bestialskiego czynu, wpadnie w ręce Policji.
W jakim stanie jest pies?
Zwierzę jest w kiepskim stanie. Pies jest bardzo odwodniony, z ogromną ilością kleszczy. Na szczęście uniknął złamań. Trudno określić jego wiek. Ma powyłamywane zęby, połamane pazury bo za wszelką cenę walczył, by się wydostać że studni. Robił podkopy, wygryzał beton, wspinał się, ale bez skutku.
Studnia jest wysoka, ma dwa okręgi więc mało prawdopodobne jest żeby sam do niej wskoczył. Wszystko wskazuje, że wrzucił go tam „człowiek„.
Gmina Żychlin, w której doszło do zdarzenia, pokryje koszty pierwszej wizyty, diagnozy i kroplówek. „CzteryŁapy” zbierają już jednak fundusze na dalsze leczenie i normalne życie psa. Utworzyła więc zbiórkę w serwisie pomagam.pl.
