„Dziadoski kraj” – takie stwierdzenie padło dziś z ust urzędującego prezydenta, ale w pozytywnym kontekście. Prezydent twierdzi, że tacy właśnie nie jesteśmy i stać nas na więcej. Im bliżej wyborczej niedzieli, tym trudniej powstrzymać emocje. Urzędującemu prezydentowi też puszczają nerwy.
Andrzej Duda kontynuuje wizyty w kraju
Prezydent użył na jednym z wieców bardzo ostrych słów, czego zwykle nie ma w zwyczaju czynić. Nic jednak dziwnego, trwa bowiem zacięta walka o każdy głoś w wyborach prezydenckich. Sondaże nie dają nadziei na rozwiązanie w jednej turze, stąd emocje sięgają zenitu. Przypominamy, że pierwsza tura już w niedzielę 28 czerwca.
Przed nami ostatni już tydzień kampanii, który zakończy się ciszą wyborczą, a potem głosowaniem.
– Chciałem otworzyć ten ostatni tydzień od podsumowania. Ludzie mówią do mnie podczas spotkań: Pan jest takim prezydentem polskich spraw. I może rzeczywiście tak jest. Przez ostatnie pięć lat prowadzę polskie sprawy i chciałbym te sprawy prowadzić nadal. Dlatego właśnie kandyduję na urząd prezydenta Rzeczypospolitej – powiedział Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami.
Dziadoski kraj – o co chodzi?
– Chcę, abyśmy wyszli z kryzysu spowodowanego przez epidemię koronawirusa przez inwestycje. I właśnie podczas poruszenia kwestii inwestycji w naszym kraju. Różni politycy mówią, że teraz nie jest czas na duże inwestycje. Nieprawda, Polska nie jest DZIADOSKIM KRAJEM! Wszystkie inwestycje, także duże, muszą być realizowane – skonkludował prezydent.
Emocje w kampanii wyborczej osiągają powoli szczyty. Prezydent przemawiał do mieszkańców poruszając tematy różnorodne. To między innymi cele na kolejną kadencję. Mocnych i kontrowersyjnych słów jednak nie brakowało. Bojowe zawołanie sztabu PiS brzmi: „Andrzej Duda – prezydent polskich spraw”. Można powiedzieć, że jego treść podsunęli ludzie na spotkaniach.
Gorący tydzień w polityce przed nami
Politycy na różne sposoby próbują kusić wyborców. To zwykle w kółko te same obietnice i hasła, które już znamy z poprzednich lat. Swoje hasło wyborcze zaprezentował właśnie Andrzej Duda i to z tymi słowami na ustach pójdzie do pierwszej tury.
A co z głównym konkurentem urzędującej głowy państwa? Rafał Trzaskowski też ujawnił swoje hasło wyborcze, ale wywołał tylko niesmak. Okazało się bowiem, że skopiował je od Lecha Kaczyńskiego.
Żródło: Onet, WP, Twitter