Szczepienia przeciw COVID-19 na całym świecie spowolniły. I to wszystko dzieje się, gdy wróg u bram. Wariant Delta koronawirusa zaczyna być dominującym, a w wielu krajach znów wprowadzane są lockdowny. Ale to nie koniec złych wieści.
Te szczepionki mogą nie działać. Ludzie wciąż chorują
Kolejne kraje na świecie zmagają się z prawdziwym dramatem. Zdążyli zaszczepić większość obywateli, myśleli że to koniec epidemii, wyszli na ulice, do restauracji i na koncerty. I nagle coś się stało… Liczba zakażeń ponownie zaczęła gwałtownie rosnąć, a kolejna fala to tylko kwestia czasu.
O jakim kraju mowa? To Bahrajn. Mały, ale bardzo bogaty kraj, zdecydował się zaszczepić obywateli preparatem wyprodukowanym przez Chiny. Chodzi o Sinopharm. W pełni zaszczepiono tam ponad 60 procent społeczeństwa. Bez efektu.
Mimo masowych szczepień, pod koniec maja 2021 roku zachorowania ponownie wystrzeliły. Władze szukają winnych i twierdzą, że to przez mało skuteczną chińską szczepionkę. Mimo wszystko producent zapewnia, że skuteczność sięga nawet 70 proc. Życie mówi co innego.
Skuteczność jest jak pamięć seniora. Dobra, ale krótka
Ostatnie badania skuteczności szczepionki Sinopharm pokazały smutną prawdę. Owszem, skuteczność jest na poziomie ok. 50 proc., ale też odporność utrzymuje się bardzo krótko. Kraje, które skusiły się i zakupiły preparat z Chin, gorączkowo szukają alternatywnych rozwiązań tego problemu.
Od teraz w Bahrajnie obywatele należący do grupy ryzyka będą mogły po raz trzeci zaszczepić się, ale nowym preparatem. Władze zakupiły szczepionki Pfizer – BioNTech. Na szczęście rząd w Polsce nie zdecydował się na azjatyckie preparaty i raczej nie ma zamiaru ich kupować.
Niestety nasi sąsiedzi z Ukrainy szczepili się głównie Sinopharmem i również chińskim Sinovac. Należy mieć zatem obawy, że również w tym kraju może wybuchnąć kolejna fala epidemii.