Aleksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi, postanowił złożyć Polsce szczere życzenia z okazji obchodzonego 11 listopada Święta Niepodległości. Trzeba przyznać, że jak na dyktatora były one zaskakujące. Co na to Polacy?
11 listopada. Łukaszenka złożył Polakom życzenia
– W tych bardzo trudnych i kontrowersyjnych czasach staje się szczególnie jasne, jak ważne jest zachowanie niezależności i autonomii kraju, utrzymanie pokoju, umacnianie wartości chrześcijańskich i wzajemnej otwartości – czytamy w oficjalnym komunikacie. Tak rozpoczęła się treść życzeń prezydenta Białorosi z okazji 11 listopada.
Dalej białoruski dyktator Łukaszenka przekonuje w nich, że jego kraj Białoruś robi wszystko na drodze do uzyskania „rozwoju stosunków dwustronnych i demonstruje chęć budowania mostów przyjaźni, a nie murów granicznych z drutu kolczastego„.
– Niestety zwykli obywatele waszego kraju muszą dziś płacić za rażące błędy niecnych polskich polityków. Sztucznie tworzone fałszywe obrazy wrogów na Białorusi i Rosji pogorszyły standard życia wszystkich Europejczyków (…) i zmusiły miliony ludzi do cierpienia – stwierdził prezydent Białorusi.
„Nigdy nie było zagrożenia ze strony Białorusinów”
– Chciałbym skorzystać z okazji, aby jeszcze raz podkreślić: nigdy nie było zagrożenia ze strony Białorusinów, którzy są wam bardzo bliscy duchowo i kulturowo. Białoruś nikogo nie okradła ani nie zabiła, traktowała gości z szacunkiem, była gotowa podzielić się nawet ostatnim kawałkiem żytniego chleba – brzmi dalsza treść komunikatu dyktatora skierowana do świętujących Polaków.
Białoruski prezydent wyraził nadzieję, że w Polsce za rok zwycięży opozycja, a nie Prawo i Sprawiedliwość. Dyktator liczy, że wówczas uda się nawiązać relacje z Polakami na zasadach partnerstwa i wzajemnego szacunku.
Najbardziej zaskakujące słowa padły na koniec. Białoruski przywódca życzył Polakom „spokojnego nieba”. Czy chodzi może o potencjalny atak rakietowy?
Źródło: BiełTA