w , ,

KOCHAM TO!KOCHAM TO!

Batiary ze Lwowa. Chuligani czy poeci? Rycerze czy zbiry? A może jedno i drugie…

Jak można określić batiara? Chuligan czy poeta? Rycerz czy zbir? Cynik czy idealista? Śmiało można stwierdzić, że wszystkiego po trochu i dużo miłości do ojczystego Lwowa.

baciary ze lwowa
Fot. Lestat (Jan Mehlich) - Praca własna; Facebook / Przedwojenna Polska

Batiary (Baciary) – dzieci lwowskich ulic – bardzo podobni do swojego miasta: dobrzy i bezduszni, arystokratyczni i plebejscy, hojni i skąpi, tragiczni i komiczni. Kultura batiarska została zbudowana na bazie humoru. Podejrzane lwowskie towarzystwo uliczne, popularna dziś legenda, ale w starannie dopracowanej, wręcz karykaturalnej wersji. To oni rządzili tą dzielnicą, placem, na którym rozciągało się centrum handlowe „Dobrobut”.

Baciary ze Lwowa, czyli podejrzane lwowskie towarzystwo uliczne

Nazwa „batiar” pochodzi od węgierskiego słowa „betyar”, co w bezpośrednim tłumaczeniu znaczy rozbójnik. Są rozbieżności kiedy owa nazwa mogła przywędrować do Lwowa. Jedni twierdzą, że przywędrowała w średniowieczu wraz ze służbą królowej Jadwigi, inni twierdzą, że rozpowszechniła się po zaborach, kiedy we Lwowie pojawili się węgierscy policjanci i goniąc złodziei krzyczeli „betyar!”.

Ale w tym przypadku nie jest istotą sprawy pochodzenie samej nazwy a utworzenie się unikalnej miejskiej subkultury, która pojawiała się w mieście, gdzie przewijały się różne zwyczaje, wiary i narodowości. W szczególności jest to typowe dla miast portowych ale w przypadku Lwowa główne znaczenie odgrywał fakt położenia głównym szlaku handlowym z Azji do Europy Zachodniej. Dzięki swojemu położeniu powstał „mały Babilon”.

Narodowościom, które cisnęły się na małym kawałku ziemi otoczonym murami miejskimi, do życia w zgodzie i pokoju potrzebny był humor. To właśnie on pomagał łamać bariery przed nakazami wiary, różnorodności obyczajów oraz w sytuacji wybuchu konfliktów na tle narodowym.

To właśnie „humor” był pełnoprawnym obywatelem starego Lwowa. Nikt nie spodziewał się, ze wybryki miejskiej młodzieży przetworzą w powstanie kodeksu moralnego, nieoficjalnego prawa i norm zachowania, które do dzisiejszych czasów obrosło w romantyczną legendę.

Mieszkańcy lwowskich przedmieść

Lwowski batiar to nie chuligan tylko lekkoduch, którego fantazja podjudzała do wybryków, ryzykownych żartów i romantycznych uniesień. Młodzi chłopcy, którzy nie znali umiaru byli stałymi klientami lwowskich aresztów które w swoim slangu nazywali „fudrygarnią”.

Często trafiali tam przez bójki z prawdziwymi złodziejami, których nie lubili i nazywali „kinderami”. Ale za kratki trafiali również z innych przyczyn. Dla przykładu jeden batiar został złapany za oznajmienie w miejscu publicznym, że ma „w czterech literach” cesarza Franciszka Józefa.

Potrafił wybrnąć z tej sytuacji w taki sposób, że uniknął kary śmierci, która za takie słowa groziła. Na rozprawie ściągnął spodnie i przekonywał sąd, że kłamał i wcale tam nie ma najjaśniejszego cesarza. Został skazany na krótką odsiadkę za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o miejscu pobytu Franciszka Józefa.

Batiarskie „przedszkole”, Łyczaków – stolica. Batiary w większości byli mieszkańcami lwowskich przedmieść. Byli synami rzeźników, rzemieślników czy piekarzy. Spotykali się przy tak zwanych „przedszkolach” – lokalach, gdzie można było pohulać. Bawili się raczej stacjonarnie, bez urządzania wycieczki po różnych lokalach.

W sumie do zabawy wymagania mieli skromne – orkiestra, która grała proste rytmy polki, mała zakąska oraz morze piwa i wódki. Najwięcej owych przedszkoli znajdowało się na Górnym Łyczakowie, Podzamczu i Wysokim Zamku.

Nic dziwnego więc, że za ojczyznę batiarów uważa się Łyczaków tam żyła i wiodła prym w mieście batiarska elita. Pili sporo ale rzadko nazywało się ich pijakami. Słowo wódka w ich gwarze brzmiało „ćmaga” albo „baczewski”. Druga nazwa pochodzi od znanej fabryki likierów i wódek Baczewskiego, która znajdowała się na podzamczu.

Fabryka produkowała około 300 gatunków napoi wyskokowych, które były w imperium austriackim bardzo cenione. Pić po batiarsku to „ćmagać” a osoba pijana to „zaćmagany”. Zagryzali najczęściej salcesonem, kaszanką i kiełbaskami i oczywiście to wszystko było trzeba przywędzić tanimi papierosami.

Batiarski język. Przykłady słów

Batiarski język (czyli „bałak”) rozpowszechnił się również u innych mieszkańców Lwowa. Dla przykładu na dom mówiono „chwira”, na tramwaj – „balon”, na małego chłopca „gniot”, na głowę „makitra”, na twarz „cyferblat”, a na żarty z kogoś „drzeć łacha”. Niektóre słowa gwary były zapożyczone z jidysz np. „ment” – żołnierz, wojak i tak określano we Lwowie policjantów.

W niektórych „przedszkolach” publiczność bawiła się przy występie miejscowych komików. Skecze dotyczyły polityki i życia codziennego miasta. Utarło się powiedzenie, że „rano w gazecie, a wieczorem w kabarecie”.

Wiadomości przekazywano w formie batiarskich przyśpiewek – „batiarówek” – które opowiadały również o wyczynach batiarów. To właśnie owe pieśni nadały batiarom romantycznego charakteru. Wszystko co w życiu robi – robi od serca. Nawet napić się w sztos można było „od serca”. Batiarzy to szlachetni bohaterowie, którzy nie boja się ani władzy ani diabła.

Batiar zawsze ruszy na pomoc kiedy biją słabszego a za swoje ukochane miasto jest gotów oddać życie. Jedno z podstawowych życiowych mądrości to stwierdzenie, że pieniądze szczęścia nie dają. Nie kupi się nimi ani miłości ani szacunku. Jak mówi znana batiarska piosenka – „chcesz szczęśliwym być, wróć do Lwowa”

Batiary były nie tylko we Lwowie. W Tarnopolu i okolicach nazywano ich mahabundami, w Kołomyi jewankami, w Stanisławowie, Borysławiu i Przemyślu – także batiarami. Wszędzie mieli swoją odrębną mowę i styl życia, ale nie mogli konkurować popularnością ze Lwowianami, którzy zresztą zasłynęli w całej Galicji ze swoich pieśni i bajek.

Szczepko i Tonko? Tylko we Lwowie

Szczepko i Tonko to bohaterowie, którzy rozsławili wizerunek batiara: najpierw we Lwowie, potem w całej ówczesnej Polsce. Za życia nazywali się Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfanger i wykonywali komiczne dialogi w popularnym programie „Vesela Lwowska Chwyla”. Teraz batiary są częścią obrazu dawnego Lwowa, podziwianym przez turystów i samych lwowian.

Mają oni swój dzień i przejażdżkę rowerową swojego imienia, motywy w dekoracji lwowskich knajp, batiarskie pieśni w wykonaniu Wiktora Morozowa i innych współczesnych muzyków, bałak – żargon, dla którego opracowano cały słownik… Bywają i głosy, że batiarstwo jest tym, co lwowianie mają na poziomie genetycznym, więc nawet teraz we Lwowie są batiary, tylko nie wiedzą, że nimi są.


Artykuł został przygotowany przez firmę BP Chortycia specjalizującej się w organizacji wycieczek do Lwowa.

kaczynski odnowa gospodarka polski ład

Obawy ekspertów potwierdziły się. Kaczyński stanowczo: „Musimy być na to gotowi”

Marta Kubacka choroba serca

„Jej zostawiam tę decyzję”. Przejmujące słowa Kubackiego o zdrowiu żony Marty