w

HAHAHA!HAHAHA! JESTEM ZŁY!JESTEM ZŁY!

Wiadomo już, co spadło pod Bydgoszczą! Ekspert nie ma zbyt dobrych wieści

Szczątki obiektu, który odnaleziono pod Bydgoszczą, zostały zidentyfikowane. Okazało się, że to rosyjska rakieta CH-555. Leżała tam od grudnia 2022 roku.

pocisk bydgoszcz rakieta
Fot. Twitter / @wolski_jaros; Raduga Ch-55 (kod NATO: Kent), Fot. George Chernilevsky/ Wikipedia

Co spadło pod Bydgoszczą? Wiemy na pewno, że tym zidentyfikowanym obiektem nie było UFO. Ekspert od wojskowości Jarosław Wolski przyznał jednak, że chyba wolałby właśnie, by byli to kosmici. Dlaczego? Bo prawda na temat znalezionych szczątków jest wyjątkowo zasmucająca.

Szczątki rakiety znalezionej pod Bydgoszczą. To może być rosyjska Ch-555

Premier Morawiecki zasugerował wczoraj, że to, co spadło pod Bydgoszczą, to nie było UFO. Ale szczerze wolałbym „obcych”, ponieważ mamy do czynienia z potworną kompromitacją na wielu poziomach na raz. Co się stało? Ano 5 miesięcy rosyjska Ch-555 przeleżała sobie w polskim lesie – napisał na Twitterze znany polski ekspert od wojskowości Jarosław Wolski.

Specjalista wyjaśnił, skąd pocisk znalazł się na naszym terenie i jak w ogóle to możliwe, by do tego doszło. Przypomniał on na Twitterze, jak Rosjanie w grudniu 2022 roku wystrzelili w kierunku Ukrainy całą serię rakiet Ch-555, ale ze zdemontowaną głowicą atomową. Zamiast niej w środku była makieta. Takich rakiet Rosjanie użyli jako wabiki, aby zmusić do pracy ukraińską obronę przeciwlotniczą.

Zdaniem Wolskiego Rosjanie zamiast głowic atomowych zamontowali makiety gabarytowe i strzelali nimi jednocześnie używając też innych typów rakiet takich jak Ch-101 i R-500. Wszystko w celu zagęszczenia liczby celów, aby zmylić obronę przeciwlotniczą Ukrainy. To właśnie z tego ataku pochodzi rakieta, której szczątki znaleziono 15 km pod Bydgoszczą.

Rakieta przyleciała z terenu Białorusi?

Pod Bydgoszczą znaleziono szczątki rakiety. Niestety wskazują one na cruise rodziny Ch-55/555. Wymaga to jeszcze potwierdzenia, ale wygląda na to, że jedna ze stareńkich Ch-555 przerabianych pod atak na Kijów (spod Smoleńska) wybrała wolność – napisał Jarosław Wolski, autor książki „Spokojnie o wojnie„. Ekspert opublikował też mapę, na której zaznaczył prawdopodobny tor lotu pocisku.

Wszystko jego zdaniem wskazuje na to, że doszło do awarii układu nawigacji i sterowania, co spowodowało, że rakieta zmieniła kierunek lotu i doleciała aż pod Bydgoszcz. Tam spadła na las, ale nie spowodowała wybuchu, ponieważ nie miało co eksplodować.

O zdarzeniu pisały wówczas media, ale przekaz ograniczył się jedynie do przekazania informacji o tym, że poderwano myśliwce NATO.

Zdaniem Wolskiego to, co się wydarzyło, bardzo źle świadczy o polityce informacyjnej rządu. Jak przyznał, jeżeli to prawda, że rakieta Ch-555 przeleciała nad naszymi głowami przez niemal pół Polski, zanim ostatecznie uderzyła w ziemię, to jest to jego zdaniem nie do przyjęcia.

„Ryzyko prób manipulacji naszymi emocjami”

Sytuacja na terytorium naszego kraju, a przede wszystkim w najbliższym sąsiedztwie, jest nacechowana dość dużym zagrożeniem, dość dużym ryzykiem. (…) Wiemy doskonale, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna. Więc ryzyko wszelkiego rodzaju prób manipulacji naszymi emocjami, naszymi odczuciami jest wielkie – powiedział z kolei Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych komentując sprawę rakiety.

Aktualnie trwają intensywne dochodzenia służb i badane są bardzo różne możliwości i scenariusze. Jak zaznaczył wojskowy, kluczowe jest to, że rakieta nie była uzbrojona i nie doszło do eksplozji. Stwierdził też, że pewne wątki i hipotezy co do pochodzenia szczątków już zostały wstępnie ustalone.

Pewności na 100% nie ma, że to ten obiekt. Ustalenia cały czas trwają, a wszystko to, co pojawia się w przestrzeni medialnej, to przypuszczenia. Wiele opinii to często poszlaki i domniemania, a nie fakty. Jednak informacje przekazane przez ośrodki oficjalne, w tym premiera i wojskowych, sugerują, że znalezisko może mieć związek z wydarzeniami z 16 grudnia 2022 roku.

Awaria czy prowokacja? Rosjanie wykorzystają to do swojej propagandy

Bez wątpienia doszło tego dnia do jakiejś formy naruszenia naszej przestrzeni powietrznej. Do zbadania pozostaje jednak, czy był to wypadek, czy celowe działanie Rosjan i prowokacja polegająca na sprawdzeniu skuteczności naszej obrony przeciwrakietowej. To jednak mało prawdopodobne.

O wiele bardziej prawdopodobny jest za to scenariusz awarii. Pozorator bez głowicy wleciał nie nad Ukrainę, a w naszą przestrzeń. Prawdopodobnie też został wykryty i był śledzony. Pytanie otwarte brzmi – czemu dopiero teraz natrafiono na szczątki i czemu nie szukano ich wcześniej?

Nawet jeśli to był przypadek,  należy niestety przygotować się na to, że Rosjanie bezwzględnie wykorzystają tę sytuację i będą wywierać bardzo silną presję dezinformacyjną na nasz kraj – przyznaje specjalista od bezpieczeństwa narodowego Michał Piekarski.

Jego zdaniem to okazja dla Rosja, by rozbudzać emocje (zwłaszcza strachu) i wzbudzać nieufność do sił zbrojnych oraz NATO, na co oczywiście należy bezwzględnie uważać.

Źródło: Twitter, DoRzeczy, TVP Info

katarzyna dowbor emerytura

Polsat wybrał następczynię Katarzyny Dowbor. To ona poprowadzi „Nasz nowy dom”

podejrzenie koronawirusa bydgoszcz grudziądz

PILNE. Poseł Konfederacji miał zawał. Trafił do szpitala. „Nie jest kolorowo”