W 2023 roku rząd nie planuje wprowadzenia żadnych nowych podatków. Deklaracja padła z ust wiceministra finansów Artura Sobonia, który był pytany przez dziennikarzy o to, skąd ma zamiar wziąć pieniądze na zasypanie dziury w budżecie państwa.
Artur Soboń: „Nie planujemy żadnych nowych podatków”
Choć polityk zadeklarował, że rząd nie pracuje nad żadnymi nowymi podatkami, to z doświadczenia Polacy wiedzą, że wygląda to w praktyce inaczej. Rząd podnosi bowiem często różne składki, daniny i inne opłaty nie nazywając tego wprost podatkiem. W 2023 roku PiS jednak nie planuje wprowadzać żadnych nowych sposobów na pozyskanie pieniędzy.
Deklaracja padła z ust wiceministra finansów Artura Sobonia podczas rozmowy z dziennikarzami Polsat News. Żałuje on niestety, że nadal nie trafiły do naszego kraju środki z Krajowego Planu Odbudowy, które pozwoliłyby podnieść poziom naszego PKB o 0,5 proc. To bez wątpienia uderzy w nasze inwestycje i stabilność finansową kraju.
Akcyza mimo wszystko w górę raz na rok
W tej chwili rząd skupia się na tym, aby trzymać w ryzach deficyt budżetowy. Obecnie nie ma zdaniem wiceministra finansów noża na gardle, ale każda złotówka, która ma być wydana, jest oglądana z obu stron wiele razy. To mogłoby sugerować wprowadzenie nowych podatków.
Jest jednak wyjątek. Jak wskazał Soboń, podnoszona będzie akcyza na alkohol i papierosy. W 2022 roku przyjęto już ustawę, która zwiększy obciążenia akcyzą te produkty co rok aż do 2027 roku. W sumie podatek akcyzowy wzrośnie o 5 punktów procentowych, ale branża już się na to przygotowuje.
Warto też wspomnieć, że może i podatki nie będą wprowadzane, ale rosną obciążenia daninami, opłatami i przede wszystkim składkami. Juz w 2024 roku firmy mogą zapłacić ZUS na poziomie aż 2 tys. zł.
W sumie w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości obciążęnia małego biznesu ZUS-em wzrosło dwukrotnie i będzie to bez wątpienia gwóźdź do trumny nie tylko dla małych firm. Już prawie 40 proc. firm w Polsce wskazuje, że wzrost podatków to poważne zagrożenie dla miejsc pracy.