Aleksandr Łukaszenka kolejny raz wziął na celownik nasz kraj. W jego opinii Polska ma względem jego kraju niecne zamiary i niebawem będzie starała się je wdrożyć w życie. Czego tak bardzo obawia się dyktator? Trzeba przyznać, że jego słowa brzmią wyjątkowo absurdalnie.
Łukaszenka znów ma coś do Polski. Padła kolejna absurdalna teza
To – rzecz jasna – nic innego, jak typowa dla reżimu białoruskiego akcja propagandowa i dezinformacyjna. Polska jest oskarżana przez dyktatora niemal codziennie i z każdym kolejnym wystąpieniem słowa padające z jego ust są coraz bardziej nieprawdopodobne.
Głowa białoruskiej reżimu przedstawiła właśnie scenariusz rozwoju wydarzeń, jaki rzekomo opracował nasz kraj względem jego kraju. Podczas posiedzenia Rady Szefów Agencji Bezpieczeństwa i Służb Specjalnych państw członkowskich WNP wyjawił, że Polacy szykują zamach stanu.
Jak czytamy na portalu Interia.pl, dyktator miał powiedzieć: „Jeśli chodzi o Białoruś, to mogę zauważyć, że w Polsce, na Litwie i niestety na Ukrainie szkoli się członków nielegalnych grup zbrojnych. Podejmuje się próby tworzenia uśpionych komórek ekstremistycznych. Świadczą o tym konkretne fakty„. Niestety nie powiedział jakie.
Reżim oskarża Europę o kłamstwa na jego temat
Jak wyznał dalej Aleksandr Łukaszenka, służby mu podległe miały udaremnić wielokrotnie już ataki terrorystyczne na jego kraj oraz skupiona na reżimie akcja dezinformacyjna. Uznał, że jest ona sporym zagrożeniem.
– Rozpowszechnienie świadomie nieprawdziwych, fałszywych informacji. Celem takich działań jest podważanie autorytetu naszych państw na arenie międzynarodowej – stwierdził Łukaszenka. Czytając takie słowa można mieć wątpliwości, czy białoruski dyktator rzeczywiście po ostatnich chorobach jest do końca zdrowy.
To nie pierwsze wyssane z palca opowieści, których dopuszcza się dyktator. Łukaszenka niedawno ogłosił, że spodziewa się realizacji „planu siłowej zmiany władzy na Białorusi„. Kto ma za tym stać? Oczywiście wroga mu Polska, która nawet miała grozić mu wojną.