Ryszard Rynkowski nie ma powodów do radości. Jest on w gronie tych artystów, którzy na stare lata muszą oglądać każdą złotówkę z obu stron. Tak wygląda niestety sytuacja gwiazd, które po zakończeniu kariery muszą zderzyć się z bolesną rzeczywistością spowodowaną wpłacaniem do ZUS niskich składek.
Emerytura Ryszarda Rynkowskiego. Artysta zdradził dziennikarzom, ile dostaje z ZUS
Gdyby nie fakt, że Rynkowski ma głowę do interesów i należy do osób obrotnych, źle by się to dla niego skończyło. Przez wiele lat jako artysta płacił niewielkie składki na ZUS lub nie płacił ich wcale grając koncerty na podstawie umów o dzieło. Problem ten dotyczy niestety wielu artystów w naszym kraju i również w jego przypadku czas okazał się – jak sam śpiewał – „chudym sknerą bez duszy„.
Zarobki celebrytów są wysokie, ale jedynie w szczycie kariery. Mało kto wie, że po karierze przychodzi zderzyć się piosenkarzom i aktorom z bolesną rzeczywistością. Osoby te – zasłużone dla polskiej kultury – muszą żyć niezwykle skromnie. Ryszard Rynkowski zdecydował się w rozmowie z „Super Expressem” zdradzić, ile rzeczywiście wynosi jego świadczenie z ZUS.
Dary losu okazały się bardzo skromne w jego przypadku. Jak wyznał dziennikarzom, jest „szczęśliwym emerytem za 1160 zł„. Za taką kwotę trudno się dziś w naszym kraju utrzymać, a co dopiero żyć na poziomie godnym gwiazdy estrady. Jak sobie radzi obecnie Rynkowski, który nie jest w stanie już tak intensywnie pojawiać się na scenie?
Jak się okazało, piosenkarz doskonale wiedział, co się stanie, gdy nadejdzie starość. Dzięki smykałce do interesów radzi sobie dziś całkiem nieźle. Wspólnie z żoną założył swego czasu bardzo innowacyjne i nowoczesne centrum medyczne. Przyjmuje się tam pacjentów, którzy mają problemy z kręgosłupem lub doświadczyły urazów nóg lub rąk.
Emerytury gwiazd to tykająca bomba. Politycy szukają rozwiązania
Dla takich artystów jak Ryszard Rynkowski jest jednak nadzieja. Politycy obozu rządzącego rozważają wprowadzenie obowiązkowego objęcia tej grupy zawodowej ubezpieczeniem społecznym. Jeżeli aktora czy piosenkarza nie będzie stać na płacenie ZUS-u, państwo się dorzuci i to nawet w 80 procentach.
Środki na ten cel mają trafić z pobieranej już opłaty reprograficznej, choć eksperci mają co do tego wątpliwości. Nie wiadomo bowiem, czy starczy na to środków, ponieważ w Polsce takich osób jest niemal 70 tys. Zaledwie 14 proc. artystów ma stałe umowy, z których pobierane są składki na przyszłą emeryturę. To tykająca bomba, którą trzeba pilnie rozbroić.
Warto przy tej okazji przypomnieć historię lidera Bayer Full – Sławomira Świerzyńskiego. Jego świadczenie emerytalne wynosi obecnie niecałe 400 zł. To pokazuje, jak poważny jest to problem.