Kandydat na urząd prezydenta USA – Donald Trump – ponownie wzbudza ogromne kontrowersje. Jego ostatnie wypowiedzi dotyczące potencjalnej obrony krajów NATO pokazują niepokojący kierunek, który mogłaby obrać amerykańska polityka zagraniczna, jeśli wygra on wybory.
USA nie pomogą Polskę w razie ataku Rosji? „Niech Rosja robi co chce”
Podczas wiecu wyborczego w Karolinie Południowej Donald Trump wyraził swoje twarde stanowisko wobec krajów NATO, które jego zdaniem nie wypełniają swoich zobowiązań finansowych wobec sojuszu.
Jego słowa wprost pokazują, że nie broniłby tych krajów przed potencjalną agresją rosyjską. Słowa kandydata na urząd prezydenta wywołały szok i niedowierzanie również w Europie.
– Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musisz zapłacić – takie słowa padły z ust Trumpa, co natychmiast wywołało reakcję Białego Domu kierowanego przez Joe Bidena.
Rzecznik Andrew Bates określił te wypowiedzi jako „przerażające i bezsensowne” podkreślając jednocześnie, że zagrażają one bezpieczeństwu narodowemu Ameryki, globalnej stabilności oraz gospodarce krajowej.
Wypowiedzi Trumpa można odczytywać jako otwarte „zachęcanie” Rosji do ataku na sojuszników z NATO. Trump oficjalnie stawia pod znakiem zapytania zaangażowanie USA w obronę bezpieczeństwa międzynarodowego.
Donald Trump nie ogranicza jednak swoich kontrowersyjnych zapowiedzi tylko do polityki zagranicznej. Jego plany dotyczące polityki imigracyjnej, w tym wydalenie z USA milionów nielegalnych imigrantów, rysują obraz radykalnego podejścia jego przyszłej prezydentury.
Porównując jego zapowiedzi z obecną polityką administracji Bidena, skupiającą się na bardziej zrównoważonych i humanitarnych rozwiązaniach, różnice w wizjach obu polityków są ogromne.
Andrew Bates potwierdził, że tak długo, jak Joe Biden będzie głową państwa, zamiast wzywać do wojny i promować chaos, będzie on nadal wspierać amerykańskie przywództwo na świecie.
