Kiedy słynna polska firma odzieżowa z długoletnią tradycją ogłasza zwolnienia niemal całej załogi, nasuwa się pytanie – czy to początek końca? Wszystko na to wskazuje. Ta firma z Radomia wiele lat walczyła z kryzysem. Najpierw koronawirus, potem problemy z łańcuchem dostaw, a teraz wysokie koszty pracy.
Branża odzieżowa upada. Kolejna polska firma zwalnia niemal cała załogę
Firma od lat dumnie podkreślająca swoje 50-letnie dziedzictwo i slogan „Not Made in China”, znalazła się w poważnych tarapatach. Informacje są wstrząsające, a dla zatrudnionych w przedsiębiorstwie pracowników to dramat. Przyszłość branży odzieżowej rysuje się w czarnych barwach.
Szykuje się masakra w radomskiej twierdzy odzieży. Na początku czerwca media poinformowały o dużej fali zwolnień w 4F. 130 osób straciło pracę. Teraz okazuje się, że w B&M Clothing Company z Radomia sytuacja jest jeszcze gorsza. Z 140 pracowników zostanie jedynie 17, co de facto oznacza zaprzestanie normalnej działalności kultowej marki.
Tak drastyczne kroki są jak grom z jasnego nieba dla Radomia utożsamianego z produkcją odzieży i miasta, w którym w zasadzie nie ma pracy. Jak podaje portal rp.pl, firma w 2023 roku odnotowała stratę rzędu 1,27 miliona złotych, co poskutkowało koniecznością skorzystania z unijnych dotacji na „utrzymanie działalności”.
Niestety, nawet pomoc finansowa nie wystarczyła, by uratować B&M przed tragicznym losem. Co przyczyniło się do tak fatalnej sytuacji rynkowej słynnej marki? Zwolnienia na tak masową skalę to ogromny cios dla całego miasta. Jednak cięcia w kosztach nie muszą oznaczać całkowitej likwidacji działalności.
Pozostaje nadzieja, że B&M Clothing Company odrodzi się jak feniks z popiołów, zachowując swoje 50-letnie dziedzictwo i miejsce na modowej mapie Polski. Pandemia COVID-19, problemy z łańcuchami dostaw i rosnące koszty produkcji odcisnęły swoje piętno na całej branży odzieżowej.
