Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że scenariusz jest jasno określony. Donald Tusk miał pozostać na stanowisku premiera do końca kadencji obecnego rządu, natomiast prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski miał być naturalnym kandydatem na prezydenta. Doszło właśnie do nagłego zwrotu akcji.
Tusk na poważnie rozważa walkę o Pałac Prezydencki
Jak donosi portal Onet.pl, w kuluarach coraz głośniej mówi się o tym, że to właśnie obecny szef rządu może stanąć do walki o najwyższy urząd w państwie. Najnowsze doniesienia sugerują, że premier Donald Tusk już mógł podjąć decyzję i szykuje się do startu w wyborach prezydenckich w 2025 roku.
Do tej pory sądzono, że to Rafał Trzaskowski miał jest naturalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Donald Tusk może swoją decyzję ogłosić już jesienią tego roku. Nie wiadomo jednak, czy koalicjanci zaakceptują ten ruch. Druga sprawa to konkurent. Prawo i Sprawiedliwość od dawna jest w defensywie i wciąż nie widać realnego kandydata, który mógłby stawić premierowi czoła.
Nerwowość Rafała Trzaskowskiego
Potencjalny start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich to nie tylko kwestia jego osobistych ambicji. To decyzja, która może wywołać poważne turbulencje w obozie władzy. Jak donosi Onet, w otoczeniu Rafała Trzaskowskiego panuje obecnie bardzo nerwowa atmosfera.
Jeden z ważnych polityków Lewicy w rozmowie z Onetem stwierdził wprost. – Jeśli Tusk wystartuje, to my nie wystawimy swojego kandydata. Walka z nim byłaby zbyt trudna – stwierdził. Ten sam polityk Lewicy dodał, że jeśli Trzecia Droga jednak wystawi swojego kandydata, to i Lewica będzie zmuszona to zrobić.
Czy Donald Tusk faktycznie zdecyduje się na ten ryzykowny krok? Teraz, albo nigdy. Potencjalny start w wyborach prezydenckich może rzeczywiście przynieść mu wielki sukces. Nie wiadomo jednak, co wówczas stanie się z koalicją.
Jak wspomniał Onetowi Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej, oddanie teki premiera Rafałowi Trzaskowskiemu to coś, co działacze tej partii przyjęliby z radością. Z kolei dla Tuska bycie prezydentem miałoby być ukoronowaniem jego całej politycznej kariery przed przejściem na emeryturę.
