To, co jeszcze niedawno kosztowało 300 złotych, od lipca tego roku będzie wymagało wydania już tysiąca złotych. Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło drastycznie podnieść opłatę za wniesienie prywatnego aktu oskarżenia, argumentując to rosnącymi kosztami funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Czy jednak ta decyzja nie odbierze obywatelom możliwości dochodzenia swoich praw?
Sądy niedostępne dla zwykłych ludzi? Ministerstwo trzykrotnie podnosi opłatę za pozew
Prywatny akt oskarżenia to szczególna procedura, która pozwala pokrzywdzonemu samodzielnie pozwać sprawcę do sądu karnego bez angażowania prokuratora. Dotyczy to przede wszystkim przestępstw takich jak lekkie uszkodzenie ciała, naruszenie nietykalności cielesnej, zniesławienie czy zniewaga. Dotychczas za możliwość skorzystania z tej ścieżki prawnej trzeba było zapłacić jednorazowo 300 złotych – kwotę niezmienną od 1998 roku.
Resort sprawiedliwości nie ukrywa, że dotychczasowa opłata przestała odpowiadać rzeczywistości gospodarczej. Przez ostatnie 26 lat minimalne wynagrodzenie wzrosło z 500 do 4300 złotych, podczas gdy opłata za prywatny akt oskarżenia pozostawała na tym samym poziomie. Ministerstwo podkreśla, że nowa stawka ma lepiej odzwierciedlać faktyczne wydatki sądów związane z prowadzeniem postępowań karnych.
Urzędnicy wskazują również na drugi cel reformy – ograniczenie nadużyć ze strony osób wykorzystujących prywatne akty oskarżenia do prywatnych porachunków czy zastraszania przeciwników. Według ministerstwa obecny system był zbyt często używany instrumentalnie, co niepotrzebnie obciążało sądy i wydłużało rozpatrywanie poważniejszych spraw.
Porównanie z innymi opłatami sądowymi pokazuje skalę dotychczasowej dysproporcji. Opłata od pozwu cywilnego o zapłatę powyżej 20 tysięcy złotych wynosi obecnie 5 procent wartości przedmiotu sporu, co oznacza minimum tysiąc złotych. Prywatny akt oskarżenia kosztował dotąd trzykrotnie mniej, mimo że również angażuje zasoby sądu.
Podwyżka za prywatny akt oskarżenia. Prawnicy podzieleni, ofiary przemocy zagrożone
Środowisko prawnicze reaguje na zmiany w sposób niejednoznaczny. Mecenas Robert Pogorzelski, komentując sprawę dla Dziennika Gazety Prawnej, popiera podwyżkę, wskazując na realia inflacyjne i możliwość ograniczenia pieniactwa sądowego. Jego zdaniem sądy są przeciążone sprawami wnoszonymi zbyt pochopnie przez osoby skłonne do nadmiernego korzystania z drogi sądowej.
Organizacje społeczne patrzą na sprawę z zupełnie innej perspektywy. Prawniczka jednej z fundacji pomagających ofiarom przemocy ostrzega, że reforma może uderzyć w osoby rzeczywiście pokrzywdzone. W sprawach dotyczących zniesławienia, przemocy słownej czy napaści prokuratorzy często nie podejmują ścigania, zmuszając ofiary do samodzielnego działania. Podwyższenie opłaty do tysiąca złotych może oznaczać, że pokrzywdzeni po prostu zrezygnują z walki o sprawiedliwość.
Jeden z sędziów rejonowych, wypowiadający się anonimowo, zwraca uwagę na społeczny wymiar reformy. Podczas gdy dla sądu tysiąc złotych to symboliczna opłata, dla zwykłego obywatela może to być bariera nie do pokonania. Pojawiają się zarzuty, że państwo zamiast ułatwiać dostęp do wymiaru sprawiedliwości, wprowadza coraz wyższe bariery finansowe.
Furtka dla najbiedniejszych wciąż otwarta
Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że osoby o niskich dochodach nie zostaną pozbawione możliwości dochodzenia swoich praw. Kodeks postępowania karnego przewiduje możliwość zwolnienia z opłaty w całości lub części, jeśli wpłacenie jej byłoby zbyt uciążliwe ze względu na sytuację majątkową, rodzinną i wysokość dochodów.
W praktyce oznacza to konieczność złożenia pisemnego wniosku wraz z dokumentami potwierdzającymi trudną sytuację finansową. Mogą to być zaświadczenia o dochodach, liczbie członków rodziny czy potwierdzenia otrzymywania świadczeń socjalnych. Decyzja o zwolnieniu pozostaje jednak w gestii sądu, co wprowadza element niepewności dla potencjalnych wnioskodawców.
Zmiana wpisuje się w szerszy program reform Ministerstwa Sprawiedliwości na rok 2025. Równocześnie z podwyżką opłat resort wprowadza cyfryzację niektórych procedur sądowych, umożliwiając składanie wybranych pism procesowych przez aplikację mObywatel 2.0. Obywatele mogą już elektronicznie wnioskować o odpisy orzeczeń, sprawdzać status sprawy czy potwierdzać obecność na rozprawach.
Nowa opłata za prywatny akt oskarżenia wejdzie w życie 1 lipca 2025 roku. Pozostaje pytanie, czy trzykrotne zwiększenie kosztu rzeczywiście ograniczy nadużycia, czy raczej odbierze możliwość dochodzenia praw osobom, które tej możliwości potrzebują najbardziej.