Pierwszy września to nie tylko dzień powrotu dzieci do szkół, ale także data, która może przejść do historii polskiej oświaty. Związek Nauczycielstwa Polskiego szykuje wielką manifestację przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie. Pedagodzy z całego kraju mają zjechać do stolicy, by zaprotestować przeciwko polityce rządu Donalda Tuska.
Nauczyciele szykują wielki protest. Tusk złamał obietnice, pedagodzy wychodzą na ulice
Rozczarowanie nauczycieli sięga zenitu. Obietnice składane przez premiera podczas kampanii wyborczej okazały się pustymi słowami. Związkowcy nie kryją goryczy, że ich postulaty zostały kompletnie zignorowane przez władze. Manifestacja ma rozpocząć się punktualnie o godzinie 11:00 i zgromadzić setki pedagogów z różnych regionów Polski.
Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego nie gryzł się w język, oceniając działania obecnego rządu. Prezes ZNP wprost stwierdził, że od roku nie dzieje się absolutnie nic w sprawie wypełnienia obietnic składanych nauczycielom. Brak jakichkolwiek rozmów, negocjacji czy prac komisji edukacji to dowód na lekceważenie środowiska oświatowego.
Szczególnie bolesny jest brak realizacji deklaracji o wyrównaniu wynagrodzeń nauczycieli z przeciętną krajową. Ta obietnica, która miała być fundamentem zmian w oświacie, pozostała jedynie na papierze. Rząd nie podjął żadnych konkretnych działań w tym kierunku, co wzbudza coraz większą frustrację wśród pedagogów.
Projektowane podwyżki na rok 2026 to istna kpina z nauczycieli. Wzrost o około 150 złotych miesięcznie to kwota, która nie nadąża nawet za inflacją. Dodatkowo świadczenie kompensacyjne, które miało być stałe, nadal pozostaje czasowe i niepewne.
Puste obietnice i śmieszne podwyżki. Szkoły na skraju załamania
Warunki pracy w polskich szkołach osiągnęły krytyczny poziom. Nauczyciele muszą radzić sobie z przepełnionymi klasami, gdzie liczba uczniów znacznie przekracza rozsądne normy. Szczególnie trudna sytuacja panuje w szkołach ponadpodstawowych, gdzie jeden pedagog musi opiekować się kilkudziesięcioma podopiecznymi.
Problem pogłębia się przez rosnącą liczbę uczniów z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego. Około siedemdziesięciu procent takich dzieci uczęszcza do szkół powszechnych, ale nauczyciele nie otrzymują odpowiedniego wsparcia. Dodatkowo w klasach pojawiają się dzieci cudzoziemskie, co wymaga dodatkowych kompetencji i czasu.
Braki kadrowe osiągnęły alarmujący poziom – obecnie w polskich szkołach czeka 22 tysiące wakatów. Nauczyciele zostają sami ze swoimi problemami, ponieważ brakuje pedagogów i psychologów szkolnych. Związek Nauczycielstwa Polskiego postuluje zmiany w podstawie programowej, które dałyby pedagogom więcej przestrzeni na budowanie relacji z uczniami. Bez poważnych reform i zachęt finansowych przyciągnięcie nowych kadr do zawodu będzie praktycznie niemożliwe.