Wieloletni wokalista Budki Suflera, który niedawno pożegnał swojego przyjaciela Felicjana Andrzejczaka, podzielił się osobistymi przemyśleniami na temat tego wyjątkowego święta. Artysta wyraził również niepokojące obawy związane z przyszłością tej tradycji.
Śmierć przyjaciela i bolesne refleksje legendy polskiego rocka
Ostatnie tygodnie były dla Krzysztofa Cugowskiego szczególnie trudne. Odejście Felicjana Andrzejczaka, wieloletniego partnera scenicznego, głęboko poruszyło artystę. W rozmowie z „Kurierem lubelskim” muzyk przyznał, że każdy miesiąc przynosi wiadomości o kolejnych odchodzących znajomych.
– Nie ma miesiąca, abym nie dowiedział się o śmierci kogoś ze znajomych. Wtedy człowiek zaczyna dostosowywać się do faktu, że to święto staje się coraz bardzo istotne, coraz bardziej bliskie, bo odchodzą osoby obok nas w naszym wieku. Na to już nic nie można poradzić – przyznał ze smutkiem wokalista.
– W tej chwili nie ma miesiąca, abym nie dowiedział się o śmierci kogoś ze znajomych – wyznał szczerze wokalista. Ta smutna rzeczywistość sprawiła, że dzień Wszystkich Świętych nabrał dla niego jeszcze głębszego znaczenia.
Doświadczony muzyk zwrócił uwagę na wyjątkowość polskiej tradycji związanej z dniem Wszystkich Świętych. Cugowski podkreślił, że szacunek dla zmarłych i dbałość o groby przodków nie są powszechne na całym świecie.
Szczególnie niepokojący wydźwięk miały jego słowa dotyczące potencjalnego zagrożenia dla tej tradycji. – Szczęśliwie tej tradycji jeszcze nikt nie próbuje zniszczyć. Mam jednak obawy, że i za to też niektórzy będą chcieli się wziąć – zaznaczył artysta w wywiadzie.
Choć nie wskazał konkretnych grup, jego apel o poszanowanie tej wyjątkowej tradycji zabrzmiał szczególnie mocno. Muzyk przypomniał również o podstawowych wartościach, takich jak powstrzymywanie się od złych słów o zmarłych oraz dbałość o miejsca ich spoczynku, określając te praktyki jako chwalebne, które należy szanować