Przepisy, które wejdą w życie już od przyszłego roku, wzbudzają skrajne emocje zarówno wśród rodziców, jak i samych zainteresowanych. Dyskusja rozlała się na fora, grupy rodzicielskie i media społecznościowe – paradoksalnie właśnie tam, gdzie młodzi spędzają większość swojego czasu.
Koniec dzieci w sieci. Rząd zamyka drzwi do Instagrama i TikToka
Władze tłumaczą, że działają w interesie najmłodszych obywateli. Eksperci od lat alarmują, że cyfrowa rzeczywistość pochłania kolejne roczniki dzieci i młodzieży, które zamiast rozwijać się naturalnie, zanurzone są w błękitnym świetle ekranów. Problem narastał latami, a teraz przyszedł czas na radykalne rozwiązania.
Społeczeństwo od dawna sygnalizowało niepokój związany z zachowaniami najmłodszych użytkowników sieci. Rosnąca liczba przypadków uzależnień, problemów z koncentracją oraz zaburzeń snu stała się tematem numer jeden w gabinetach psychologów dziecięcych. Teraz państwo postanowiło wkroczyć do gry. Chodzi o Danię.
Nowe przepisy są bezwzględne. Osoby poniżej piętnastego roku życia nie będą mogły samodzielnie rejestrować się na platformach takich jak TikTok, Instagram, Snapchat czy YouTube. Nastolatki między trzynastym a piętnastym rokiem życia otrzymają możliwość korzystania z wybranych serwisów, ale wyłącznie po uzyskaniu zgody od rodziców lub opiekunów prawnych.
Minister odpowiedzialna za cyfryzację, Caroline Stage Olsen, nie pozostawiła złudzeń co do intencji rządu. Określiła obecną sytuację mianem kradzieży dzieciństwa przez algorytmy. Jej zdaniem platformy społecznościowe projektowane są tak, aby uzależniać i pochłaniać maksimum uwagi użytkowników, bez względu na konsekwencje dla ich rozwoju.
Badania wyraźnie pokazują skalę problemu. Przeciętny młody użytkownik spędza w mediach społecznościowych ponad dwie i pół godziny dziennie. Skutki? Problemy z samooceną, pogorszenie relacji międzyludzkich i drastyczny spadek koncentracji. Rząd postanowił, że dalsza bezczynność byłaby nieodpowiedzialna.
Australijski eksperyment jako wzór do naśladowania
Pomysł nie wziął się znikąd. Inspiracją stał się zakaz wprowadzony niedawno w Australii, gdzie ograniczenia dotyczą użytkowników poniżej szesnastego roku życia. Pierwsze wyniki tamtejszych działań okazały się zachęcające – uczniowie lepiej się koncentrują, sypiają spokojniej i czują się lepiej emocjonalnie.
Premier Mette Frederiksen podkreśliła, że nowe prawo to krok ku cyfrowej ochronie zdrowia psychicznego. Platformy społecznościowe przez lata ignorowały konsekwencje swojego działania na rozwój emocjonalny dzieci. Teraz nadszedł moment, by to zmienić. Frederiksen zaapelowała, aby młodzi ludzie spędzali więcej czasu z rodziną, przyjaciółmi i na świeżym powietrzu – z dala od wirtualnych baniek.
Europa przygląda się tym działaniom z rosnącym zainteresowaniem. Francja, Niemcy i Holandia już pracują nad podobnymi regulacjami. Można się spodziewać, że kolejne kraje będą podążać tym tropem, zwłaszcza jeśli nowe przepisy przyniosą oczekiwane rezultaty.
Co czeka rodziców i platformy cyfrowe?
Wdrożenie nowych zasad wymusi na rodzicach większą aktywność w kontrolowaniu dostępu dzieci do internetu. Rząd zapowiada stworzenie specjalnej aplikacji weryfikującej wiek, która uniemożliwi zakładanie kont przez osoby niepełnoletnie. System ma być szczelny i trudny do obejścia.
Platformy społecznościowe, które ignorują często nowe wymogi, muszą liczyć się z dotkliwymi karami finansowymi. To jasny sygnał, że państwo nie zamierza odpuszczać i będzie egzekwować przepisy z pełną stanowczością. Giganci technologiczni będą musieli dostosować swoje polityki i mechanizmy weryfikacji.
Od przyszłego roku cyfrowa rzeczywistość tysięcy młodych ludzi zmieni się diametralnie. Czy to początek nowej ery odpowiedzialności cyfrowej, czy może nadmierna ingerencja państwa w prywatność? Decyzja z pewnością wywoła falę debat i kontrowersji w całej Europie.


